Dawno na blogu nie było wpisu z
książkami, które przeczytałam i polecam. Ostatni z tej kategorii pojawił się na
początku 2018 roku, więc sami przyznacie, że bardzo dawno temu. Brak czasu i
weny spowodował, że nie sięgałam zbyt często po książki. Na szczęście ostatnie
miesiące pozwoliły mi się skupić na czytaniu, a tym samym dodać do ulubionej
listy kilka tytułów. Tym razem pokażę Wam trzy pozycje warte uwagi oraz jedną
książkę, która totalnie mnie nie przekonała. Zaczynamy!
- TATUAŻYSTA Z AUCHWITZ – Heather Morris
Po tę książkę sięgnęłam z polecenia i
przyznam, że to jedna z lepszych książek, jakie miałam okazję czytać. Jest to
opowieść, którą zdecydował się napisać Lale Sokołow po śmierci swojej ukochanej
Gity. Oparta na faktach historia miłości, która narodziła się w
najtrudniejszych warunkach. W warunkach, które nie dawały szans na przetrwanie.
W Auschwitz… Dla wielu „Tatuażysta z Auschwitz” to przede wszystkim historia o
miłości. Dowód na to, że uczucie między dwojgiem ludzi może zrodzić się w
każdych warunkach. I przetrwać. Inni uważają jednak, że opowieść Lale to próba
poradzenia sobie z wyrzutami sumienia, samousprawiedliwianie. Ale to już Wy
sami musicie to ocenić.
Lale- główny bohater książki jest świadkiem bestialskich poczynań Niemców,
sam ociera się o śmierć i gdyby nie pomoc życzliwych współwięźniów, pozostałby
po nim tylko popiół. Ma świadomość, że zaciągnął dług, którego nigdy nie będzie
w stanie spłacić. Wykonywana praca daje mu ciut lepszą pozycję w hierarchii obozowej,
bo - jakby nie było - był na usługach Niemców, co wykorzystuje, by ulżyć w
niedoli znajomym. Solidarność wśród więźniów, wzajemne wspieranie się, pomoc w
trudnych przypadkach - uratowała lub przedłużyła niejedno życie. Ludzie, którzy
przeżyli obozowe piekło, mieli świadomość, że zostali na zawsze odmienieni.
Trafili tam w młodym wieku, przeżyli najgorsze momenty w ich życiu, będąc
biernymi świadkami ludzkiej podłości i bestialstwa. Tam zostali pozbawieni
wszystkiego, co ludzkie - imion, nazwisk, godności i wolności. Nie wahali się
wykonywać pracy nie zawsze zgodnej z ich sumieniem, czy przekonaniami. Doświadczali też jednak miłości, jak nasz
bohater. Książka jest warta przeczytania.
„Kochaj” pozytywnie mnie zaskoczyło,
okazało się przyjemną i inspirującą lekturą. Autorka dzieli się z czytelnikami
własnymi doświadczeniami i przykładami swoich przyjaciół. Sporo tu trafnych i
przemyślanych spostrzeżeń o życiu, jego przeżywaniu i o tym, jak sami
podchodzimy do naszego życia, do tego co nas spotyka.
Regina Brett nie podaje przepisu na
szczęście, nie przekazuje receptury, jak ułożyć sobie życie, ale dzieli się
swoimi sposobami na to, jak przeżywać swoje życie pełniej, jak odnaleźć w sobie
pozytywne emocje, jak spojrzeć nawet na trudną sytuację z odpowiedniej
perspektywy, jak pokonać strach, wreszcie -jak zaakceptować siebie i, co
najważniejsze, spróbować pokochać siebie samego. Autorka zachęca czytelnika do
aktywnego podejścia i budowania własnymi siłami swojego szczęścia. Podobało mi
się zwrócenie uwagi na zmiany w drobnych, wydawałoby się, sprawach. Czasem,
jednak mała rzecz może wiele zmienić. Przyznam, że taka postawa do mnie trafia.
Podziwiam odwagę autorki, która
podzieliła się z czytelnikami bardzo osobistymi, trudnymi doświadczeniami. Ta
szczerość powoduje, że lekcje „jak pokochać siebie, swoje życie i ludzi wokół”
nabierają autentyczności. Muszę jednak zaznaczyć, że książka - pomimo
poruszania wielu trudnych tematów - nie przytłacza, a wręcz odwrotnie - napawa
optymizmem, daje nadzieję. Sporo tu mądrych, życiowych stwierdzeń.
Istotną kwestią w „Kochaj” jest wątek
pokochania samego siebie, zaakceptowania siebie. Temu tematowi autorka poświęca
sporo miejsca. Nie namawia do egoizmu, ale zachęca do potraktowania siebie
samego – ciała, umysłu i duszy - z troskliwością i miłością. Uważam to za dobry
pomysł, bo wielu z nas, zwłaszcza kobiety, ma tendencje do martwienia się
wszystkim i wszystkimi dookoła, zapominając i zaniedbując samego siebie.
Nie wszystko jednak przypadło mi w
„Kochaj” do gustu. Niektóre sposoby (porady) autorki nie przemawiają do mnie.
Należy, jednak podkreślić, żę książka
podzielona jest na 50 rozdziałów – 50 lekcji, z których można wybrać coś
interesującego dla siebie. Ja znalazłam inspiracje i wątki, które mnie
wciągnęły.
- NEGOCJUJ! CZYLI JAK ZWYCIĘŻAĆ W CODZIENNYCH SYTUACJACH- Wojciech Woźniczka
Przystępnie napisany poradnik negocjacji
dla każdego. Bardzo łatwo i przyjemnie się czyta. Treść książki przypomina
proces negocjacji, dzięki czemu łatwiej przyswaja się wiedzę. Co najważniejsze,
jest bardzo dużo przykładów "z życia". Wiedza zawarta w książce może przydać się w wielu
codziennych sytuacjach - obojętnie, czy kupujesz mieszkanie, prosisz o
podwyżkę, czy kupujesz nowe spodnie. Negocjować zawsze warto, o czym przekonuje
autor, bazując na przykładach ze swojego życia. Nie jest to książka do
przeczytania i odłożenia na półkę - warto do niej wracać, gdy przygotowujemy
się do ważniejszych negocjacji.
- MAGIA SPRZĄTANIA – Marie Kondo
Jedna z tych książek, która nie przypadła
mi do gustu totalnie. Spodziewałam się czegoś rewolucyjnego, a ta książka mi
tego nie dała. Porady w niej stosowane są od dawna używane w moim domu, więc
dla mnie to nic odkrywczego. Spodziewałam się trochę więcej po tej książce,
zwłaszcza, że wiele dobrego o niej słyszałam/czytałam.Także moim zdaniem jest
to odprężający poradnik na nudny wieczór, ale tylko tyle!
Znacie te książki? Co aktualnie czytacie?
Piszcie w komentarzach, jakie książki polecacie.
Żadnej książki nie znam chociaż do Tatuażysty się przymierzam. Na razie kończę serię Mroza z Chyłką:)
OdpowiedzUsuńPolecam Tatuażystę całym sercem ;) nad Chyłką sama się zastanawiam ;)
Usuń