W ramach akcji #świętazblogerkami mam dzisiaj dla Was nowy wpis, choć może mało świąteczny, bo są to kosmetyczne odkrycia roku. I tak sobie pomyślałam, że w sumie takie podsumowanie robione w grudniu nie jest złe, bo moje odkrycia roku świetnie spiszą się też jako prezent dla najbliższej osoby, a dodatkowo może sami odkryjecie coś fajnego przed końcem tego szalonego roku. A więc bez zbędnego gadania zapraszam serdecznie na kosmetyczne odkrycia roku.
Tym razem pokażę Wam 12 kosmetycznych perełek, które zawładnęły moim sercem w roku 2020 i z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że zasługują na to, aby znaleźć się w tym wpisie.
TWARZ
W kategorii „twarz” zdecydowanie nie poszalałam. Przejrzałam wszystkich ulubieńców i kosmetyki, które mnie zachwyciły i tylko jeden produkt zasługuje na miano odkrycia roku, a mianowicie jest to woda micelarna Hydro Comfort Feel Free.
Prawda jest taka, że od płynu micelarnego nie oczekuję spektakularnych efektów, poza tym, żeby skutecznie zmywał makijaż oraz nie podrażniał oczu. A ten bije na łopatki wszystkie inne płyny micelarne, których dotychczas używałam - składem i działaniem. Nie ściąga skóry. Kiedyś wydawało mi się, że nie mam wrażliwej skóry, ale z biegiem lat jednak troszkę się ta twarz zmieniła, a tutaj nic mnie nie podrażnia, nawet najmniejszego szczypania w oczy brak. Zmywa nawet najmocniejszy makijaż. Z tym produktem pod ręką mam pewność, że moje oczy są dobrze oczyszczone.
CIAŁO
Myślę, że nikogo nie zdziwi, że w odkryciach roku znalazł się krem do rąk. Ale, ale nie… nie jest to byle jaki krem, a mogłabym się nawet pokusić o stwierdzenie, że jeden z lepszych, jakie miałam – a wierzcie mi, że ja kremów używam całą masę. Nie wiem dokładnie, czy ta seria ma jakąś nazwę (chyba nie), ale w tej kolekcji znajdziecie 3 różne warianty: regenerująca - Brazil Nut, odżywcza - Cocoa Butter i nawilżająca – Coconut oil. Nie używałam jedynie jeszcze wersji nawilżającej, ale dwie pozostałe zdecydowanie należą do moich ulubionych. Mogłoby się wydawać, że 50 ml kremu do rąk starczy na krótko, ale nic bardziej mylnego - ten krem jest bardzo, a dodatkowo radzi sobie świetnie z przesuszoną skórą. Konsystencja jest gęsta, ale krem dobrze się rozprowadza i szybko wchłania, nie pozostawiając lepkiej warstwy. Dłonie są miękkie i bardzo subtelnie pachną po użyciu kremu.
Peeling so… sorry not sorry to zdecydowanie odkrycie tego roku. I chociaż nie podejrzewałam siebie o miłość do peelingów - ten gagatek zrobił na mnie wrażenie. Pachnie jak drogie perfumy, pozostawia ciało gładkie, miękkie i nawilżone, bo ma w swoim składzie sporo olejków, a dodatkowo kosztuje nie więcej niż 5 funtów.
A skoro peeling zrobił na mnie wrażenie i moje ciało było cudownie przygotowane na opaleniznę, to znalazłam w końcu taką opaleniznę w piance, która nie robi ze mnie pomarańczowego kurczaka. Samoopalacz St. Tropez to dopiero odkrycie tego roku! W końcu nabrałam ochoty na nakładanie takich kosmetyków! Nie robi plam, z czym ja zawsze miałam ogromny problem, i najlepiej go nakładać rękawicą. Działa szybko, bo już po godzinie widać efekty a do tego opalenizna wygląda naturalnie - jak z wakacji w ciepłym kraju. Co prawda lekko pachnie się spalonym kurczakiem, ale chyba jeszcze takiego samoopalacza, co ładnie pachnie, to nie wymyślili, prawda?
WŁOSY
Kerastase cement termiczny to produkt, za którym „chodziłam” bardzo długo. Ale w końcu mam i uwielbiam! Moje włosy doceniają go zwłaszcza wtedy, gdy na dworze pada i jest mokro, a ja chciałabym mieć proste jak druty włosy. Cement wygładza je, sprawiając, że są one lśniące, gładkie i mniej podatne na warunki atmosferyczne.
Do odkryć roku mogę również zaliczyć lano-maść Ziaja, którą używałam właśnie na włosy. Nakładałam ją na włosy przed myciem i pozostawiałam na 40 minut, a później nakładałam maskę i myłam włosy szamponem, czyli dokładnie tak samo, jak postępuje się z olejkami. I powiem Wam, że efekt był genialny. Włosy po takim zabiegu są miękkie, lśniące i gładkie. Lepiej się układają i wyglądają na zdrowsze.
MAKIJAŻ
Chociaż kolorówka w 2020 zeszła na drugi plan, to w tej kategorii mam najwięcej ulubieńców. Zacznę może od pielęgnacji ust i tutaj Clarinse Naturali Lip Perfection, który jest pielęgnacyjnym błyszczykiem, a dodatkowo nawilża usta na długi czas. Nigdy wcześniej ani później też nie spotkałam się z tak dobrym produktem do ust. Nie dość, że nadaje kolor ustom i odświeża cały makijaż, to sprawia że usta są wypielęgnowane i dobrze nawilżone.
W kategorii tuszy do rzęs bezapelacyjnie prym wiódł tusz Euphoric od Avon. W dużym skrócie - reprezentuje wszystko to, czego w mascarach szukam, daje mój wymarzony efekt i po prostu spełnia moje oczekiwania na 100%. Posiada tradycyjnego typu szczoteczkę, mocno włochatą, dość spora. Mimo swoich rozmiarów bardzo łatwo się nią manewruje i nie miałam trudności z dotarciem do wszystkich rzęs. Jest to jeden z tych tuszy, które świetnie działa od samego otwarcia - nie jest zbyt rzadki i nie musi chwili "odleżeć" po otwarciu. Odpowiednia czerń - nie jest wyblakła czy szara. Tusz jest świetnie napigmentowany i ta nasycona czerń bardzo wyraźnie podkreśla rzęsy. Tusz przede wszystkim bardzo mocno zagęszcza rzęsy. Nigdy chyba nie miałam wizualnie tak wielu rzęs, jak po użyciu tego tuszu! Za pierwszym razem byłam w szoku. Dodatkowo tusz wyraźnie pogrubia rzęsy i lekko je wydłuża.
Czym byłyby odkrycia roku bez różu do policzków!? Wiadomo, że to produkt, z którym ja się nie rozstaje. A tym razem moje serce skradł róż do policzków Bell z serii sweet carmel. Cudowny odcień subtelnego różu połączony z lekkim rozświetleniem, które na policzku daje boski efekt. I przyznam Wam szczerze, że ja jestem osobą która woli jednak matowe róże, ale tak ma coś takiego w sobie, że ja sięgnęłam już dna tego kosmetyku.
Golden Rose puder Nude Look to moje najświeższe odkrycie tego roku i mocno żałuję, że tak długo zwlekałam z jego zakupem. Pudry prasowane to również nie moja bajka, ale twarz po nałożeniu tego produktu wygląda na zdrowszą i ładniejszą. Puder jest bardzo wydajny, nie pyli się nadmiernie. Ma świetliste, satynowe wykończenie. Bałam się, że zbyt mocno będzie przyciemniał, bo sporo takich opinii czytałam. Ale jednak na mojej skórze jest to bardzo delikatne przyciemnienie, co mi osobiście bardzo pasuje, bo wiele podkładów mam po prostu zbyt jasnych.
AKCESORIA
Postanowiłam również wyróżnić akcesoria do włosów i do twarzy, bo to też takie troszkę kosmetyczne rzeczy i warto o nich wspomnieć. I oczywiście muszę powiedzieć tutaj o szczotce do włosów Olivii Garden, którą w końcu kupiłam i kocham ją miłością przeogromną. Moje włosy po jej użyciu są gładsze, bardziej błyszczące i nie puszą się. Ważnym aspektem szczotki jest fakt, że ona zupełnie nie ciągnie włosów. Więc jeśli nie macie jeszcze tej szczotki - ja Wam gorąco polecam, bo jest najlepsza.
I ostatnie już moje odkrycie to gąbeczka do makijażu Imagic. Oczywiście jest to gąbeczka z Aliexpress, którą zachwyca się chyba każdy, więc moje zachwyty nie powinny nikogo tutaj dziwić. Jest idealnie miękka, nie jest zbyt porowata, równomiernie nakłada produkt, łatwo się ją czyści i można kupić ją w wielu różnych formach ścięcia. Kosztuje grosze i wygryzła tak uwielbianego przeze mnie beauty blendera, więc to musi coś znaczyć.
Tak prezentuje się cała lista moich kosmetycznych hitów w 2020 roku. A Was zapraszam oczywiście do dziewczyn, które również przygotowały taki wpis na swoim blogu.
Jakie kosmetyki zachwyciły Was w 2020 roku?
Nie miałam okazji używać żadnego z tych kosmetyków :)
OdpowiedzUsuńUważam, że są super i jak tylko będziesz miała okazję to wypróbuj coś ;)
UsuńGąbeczkę Imagic i ja kocham całym serduchem, bo jest świetna. Mam już w koszyku na alie kolejny egzemplarz do zamówienia 😁 znam też tusz z Avonu. Moja mama używa i chwali go sobie 😉 krem do rąk na pewno wypróbuję, bo ten maluch idealnie nadaje się do torebki 😉
OdpowiedzUsuńGąbeczki to chyba hit tego roku bo wszędzie było o nich głośno więc nie dziwię się, że i ty je polubiłaś ;) A krem do rąk koniecznie wypróbuj bo jest świetny i idealny do torebki.
UsuńJuż chciałam pisać, że niczego z Twoich odkryć nie znam, a tu na koniec perełeczka w postaci gąbeczek Imagic, które też pokochałam w tym roku i gdybym miała robić takie podsumowanie, to na pewno by się w nim znalazły :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że mamy tutaj kolejną fankę tych gąbeczek ;) super, że u Ciebie również się tak dobrze sprawdzają.
UsuńMnie w 2020 zachwycił olejek do włosów z korzenia łopianu z ziołami. Pozdrawiam!^^
OdpowiedzUsuńOo a to jeszcze o nim nie słyszałam. Może kiedyś wypróbuję, chociaż przyznam szczerze, że ta nazwa jakoś mnie nie zachęca 😄
UsuńNiestety nie znam żadnego z prezentowanych na tej liście kosmetyków. 😊
OdpowiedzUsuńMoże jeszcze kiedyś będziesz miała okazję poznać;)
UsuńNie miałam żadnego z tych kosmetyków, ale ta seria z Bielendy bardzo mnie zaciekawiła ;)
OdpowiedzUsuńSpróbuj sama tych produktów bo naprawdę kremy Bielenda są super ! :)
UsuńMuszę przyznać, że obecności kilku produktów się spodziewałam - peelingu, kremów, czy pudru GR. Sama muszę sprawdzić na pewno krem do rąk, co prawda nieco obawiam się jego zapachu, ale wersje orzechowa powinna być całkiem okej :) Zaskoczyłaś mnie stosowaniem lano maści ziaja na włosy! O tym nie czytałam chyba nigdzie ;D
OdpowiedzUsuńKilka kosmetyków było do przewidzenia bo często się przewijały;) kremy są w swoim zapachu przecudowne i myślę, że ten orzech to spokojnie byłby idealny dla Twojego nosa. Wszyscy się dziwią, że lano maść i włosy ale to naprawdę super działa.
Usuńta gąbeczka jest prześliczna, koniecznie muszą ją wypróbować. Co do całej kosmetycznej listy, naprawdę niektóre produkty mega mnie zaciekawiły i z przyjemnością jeśli się na nie natknę, od razu je kupię ;)
OdpowiedzUsuńNie tylko ładnie wyglądają ale też super się sprawdzają więc wypróbuj koniecznie ;) A które produkty najmocniej Cię interesują ?
UsuńNie znam Twoich odkryć, ale przyznaję, że zaciekawił mnie ten peeling do ciała. :)
OdpowiedzUsuńŚwietny jest ;) niestety obawiam się , że nie jest dostępny w Polsce bo to chyba jest jakaś linia specjalnie dedykowana dla SuperDrug.
UsuńJa też polubiłam gqbeczki Imagic :) chętnie wypróbuję tę lanomaść na włosy :)
OdpowiedzUsuńI proszę bardzo , kolejna miłośniczka gąbeczek - super ! Wypróbuj i daj znać jak się u Ciebie sprawdza. Zawsze jak coś się nie uda to później można maści używać jako balsamu do ust ;)
UsuńZ marki Hydro Comfort Feel Free miałam jakiś czas temu tonik i był bardzo fajny, wiec może skuszę się na tą wodę micelarną :)
OdpowiedzUsuńDobrze, wiedzieć że mają więcej dobrych kosmetyków po które warto sięgnąć;)
UsuńLano-maść to mój hit. Tak samo szczotka Olivia Garden :)
OdpowiedzUsuńA też używasz jej na włosy? Super, że szczotka u Ciebie również się sprawdza tak dobrze ;)
UsuńZapisuję sobie ten krem do rąk i szczotkę. Mnie zachwycił np. mus do mycia twarzy z Laq.
OdpowiedzUsuńMus Laq to mega popularny produkt w tym roku ;) mnie osobiście aż tak mocno nie zachwyca.
UsuńNiestety nic nie znam z Twoich odkryć kosmetycznych :) Za to chętnie wypróbuję gąbeczkę Imagic i lano-maść z Ziaji :)
OdpowiedzUsuńPróbuj, próbuj bo warto ;)
UsuńNic z tych kosmetyków nie miałam, ale po kremy Bielendy chętnie sięgnę :)
OdpowiedzUsuńCzęsto można je dorwać na promocji za grosze ;)
UsuńZ całego zestawienia znam lanomaść. Ale to bardziej z zastosowania jako balsam do ust. Także zdziwiłaś mnie z nakładaniem na włosy ;)
OdpowiedzUsuńMało kto nakłada lano- maść na włosy ale jak widać działa genialnie ;)
Usuń