Moi ulubieńcy kwietnia to głównie pielęgnacja. Kiedyś bardzo
mocno cieszyło mnie testowanie kolorówki, ale aktualnie to pielęgnacja sprawia
mi większą frajdę - to chyba starość ;)
Dzisiaj opowiem nie tylko o kosmetycznych ulubieńcach, ale znajdzie się
tutaj również muzyka (i to aż dwa kawałki). Jeśli interesuje Was ta tematyka -
serdecznie zapraszam.
Pewnie wiele z Was, jak nie większość, zna olejek do
demakijażu Vianek - u mnie zagościł całkiem niedawno i od razu uplasował się
jako mój ulubieniec. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że kiedyś nie znosiłam
olejków. Nie pasowała mi ta tłusta forma i mój demakijażu sprowadzał się do
minimum. Tylko krowa nie zmienia zdania, więc mój punkt widzenia się zmienił.
Olejek bardzo dobrze rozpuszcza makijaż. Plus za dozownik w postaci pompki,
dzięki czemu z łatwością możemy nabrać produkt. Olejek jest tłusty i całkiem
treściwy - uwielbiam go za to! Ogromnie ważny jest również fakt, że ten olejek
kompletnie mnie nie zapycha i nie śmierdzi aż tak chemicznie, jak to niektóre
olejki mają w zwyczaju. Na duży plus jest również informacja, że jest to polska
marka z dobrym składem, więc j jeśli jeszcze nie znacie tego produktu - warto
zwrócić na niego uwagę, bo jest tani jak barszcz ;)
Skoro do demakijażu
używam olejku to wiadomo, że ten olejek trzeba czymś zmyć. I tutaj nowość od Nacomi w postaci pyłku
rozjaśniającego spisuje się idealnie.
Przypadła mi do gustu ta forma pyłku, który pod palcami i na twarzy ma
jakby drobinki, które w delikatnym stopniu działają rozjaśniająco. Nie jest to
może spektakularny efekt, który widać od pierwszego użycia, ale przy regularnym
stosowaniu jest to zauważalne. Pyłek
jest delikatny, ale bez problemu radzi sobie z domyciem olejku z twarzy i nie pozostawia skóry
ściągniętej ani piszczącej. Produkt mnie
nie podrażnia ani nie uczula - sięgam po
niego codziennie. Moim zdaniem jest wydajny, bo wystarczy niewielka ilość na
całą twarz. Czytałam, że u innych dziewczyn z tą wydajnością było różnie.
Mam wrażenie, że bardzo rzadko polecam maseczki do twarzy.
Jakoś rzadko mnie one zachwycają. MIYA 3
minutowa maseczka wygładzająca z
aktywnym węglem kokosowym to moje
odkrycie! Maseczka ma ciekawy skład: aktywny węgiel kokosowy, biała glinka,
olejek z pestek winogron, ekstrakt z kwiatów rumianku, witamina E i prowitamina
B5. I chociaż ja za miseczkami z glinką nie przepadam - ta zrobiła na mnie
bardzo pozytywne wrażenie. Jest bardzo przyjemna i szybka w użyciu. Gęsta
kremowa konsystencja, która z łatwością nakłada się na buzię, mocno mnie do
siebie przekonuje. Twarz po użyciu jest nawilżona, a jednocześnie bardzo
wygładzona i miękka. Minusem dla niektórych może być jej zmywanie,
bo maseczka jest czarna i dobrze trzyma się twarzy. Mój sposób na jej zmywanie
to użycie bawełnianego ręczniczka, który
moczę w ciepłej wodzie i maseczka bez
problemu schodzi z twarzy. Będę z wami
szczera - nie byłam wcześniej zwolenniczką tej marki, miałam kilka kosmetyków,
które nie do końca mi się sprawdziły, jednak widać, że marka prężnie się
rozwija i mam ochotę na wypróbowanie kolejnych produktów z ich asortymentu. Może Wy mi polecicie coś wartego uwagi z
marki Miya?
Pisząc ten post, przypomniałam sobie, że w tym miesiącu
obejrzałam również dwa fajne seriale, które warto Wam polecić, bo są godne
uwagi:
When see as to
serial, który opowiada prawdziwą historię pięciu nastolatków, którzy zostali skazani w 1989 roku za gwałt. Czy słusznie? Tego Wam nie powiem, bo nie chcę
spoilerować. Warto obejrzeć!
A drugim serialem, który bardzo fajnie się oglądało i - mimo
smutnej historii - ma bardzo dobry "czarny” humor, jest After Life. Głównym bohaterem serialu jest Tony, który po
śmierci żony załamuje się i postanawia popełnić samobójstwo. Tony rezygnuje jednak z tego planu i decyduje, że
będzie mówił i robił, co tylko zechce - w każdej chwili może zakończyć swoje
życie. Jak potoczy się jego dalszy los? Obejrzyjcie sami! Oby seriale są
oczywiście dostępne na platformie Netflix.
Tak jak wspominałam na początku - kwiecień minął mi pod
znakiem dwóch utworów:
Jak widzicie - nie mam zbyt wielu ulubieńców, ale są to -
poza muzyką i serialami - kosmetyki, po które w kwietniu sięgałam notorycznie i
polubiłam ich działanie. Spokojnie będę
ich używać przez kolejne miesiące.
A jakich ulubieńców kwietnia macie Wy? Polecacie coś fajnego?
Chętnie przetestowalabym ta maseczkę miya :) serial after Life mam na mojej liście do obejrzenia :)
OdpowiedzUsuńPolecam Ci zarówno maseczkę jak i serial bo są warte zainteresowania ❤
UsuńOlejek do demakijażu znam i też lubię, pozostałych ulubieńców razem z serialami chętnie poznam:)
OdpowiedzUsuńPolecam Ci serdecznie !❤
UsuńNie miałam żadnego z tych kosmetyków ale jak będzie okazja to może czegoś spróbuję. Pozdrawiam!^^
OdpowiedzUsuńJeśli tylko będziesz miała okazję to wypróbuj bo moim zdaniem warto ;)
UsuńPrzede wszystkim bardzo lubię tą serię u Ciebie i zawsze na nią czekam :) Nawet dzisiaj pomyślałam, że pewnie ją dodasz :D Z kosmetyków znam jedynie maskę miya, ale jej nie polubiłam. U mnie zostawiała czarny 'nalot' przez co cera wyglądała na szarą i zmęczoną.. Za to polecam od miya przede wszystkim różową maskę - na cerach problematycznych działa cuda! Teraz kuszą mnie od nich też ich nowości kosmetyczne. Zaciekawiłaś mnie olejkiem, mam ochotę wypróbować taką formę, ale pewnie bliżej zimy. Z kulturalnych 'rzeczy' znam piosenkę Bednarka, którą pokochałam od pierwszego odsłuchania ♥ Lubię ogólnie Bednarka, zazwyczaj jego piosenki do mnie 'trafiają'. O serialach słyszałam, ale jakoś nigdy mnie nie zaciekawiły.Ale może skuszę się na jak nas widzą :)
OdpowiedzUsuńZnasz już mój rozkład dodawania postów jak widać 😁 Od kiedy zmywam maseczki bawełniany ręczniczkiem to nie mam problemów z tym czarnym nalotem o którym mówisz;) Rózową wersję mialam okazję użyć raz ale nie zrobiła na mnie wrażenia. Może dlatego, że moja cera nie jest aż tak problematyczna 😉 Gust muzyczny mamy chyba bardzo podobny z tego co widzę często w Twoich wpisach kulturalnych 😊
UsuńHaha chyba znam :) Ja zazwyczaj też nie mam problemu ze zmywaniem, bo robię to pod prysznicem i no prawie nigdy nie było tej warstwy, w miya był wyjątek można powiedzieć. Co do gustu muzycznego chyba masz rację! :)
Usuńnie znam nic ;) ale chętnie się skusze na ten olejek dod emkijażu od Vianka ;)
OdpowiedzUsuńJeśli lubisz olejki to powinien Ci przypasować ;)
UsuńTen olejek mnie zaciekawil :)
OdpowiedzUsuńOlejek do demakijażu bardzo do mnie przemawia, podobnie jak maseczka, ale ja chyba wybiorę wersję różową z kwasem azelainowym, bo słyszałam że jest super, a i do czarnych masek przestało mnie ciągnąć 😉
OdpowiedzUsuńDużo osób poleca wersję różową, mnie osobiście jakoś nie powaliła ale to kwestia jaką cerę posiadasz 😊
UsuńNigdy nie widziałam wcześniej takiego pyłku do oczyszczania. Wygląda niesamowicie. Idę go poszukać w internecie :)
OdpowiedzUsuńForma pyłków teraz jest popularna i wiele marek wprowadza taki produkt do swojej oferty;)
UsuńZnam Vianek ♥
OdpowiedzUsuńZastanawiam się, czy nie miałam tego olejku do demakijażu z Vianka... Bo tak i się coś kojarzy, że go lubiłam. Ale tyle się tego przewija, że czasem mam dziury w pamięci :D Reszty z ulubieńców nie znam :)
OdpowiedzUsuńZnam ten problem , często sama zapominam co już testowałam a co nie 🙈🙊
UsuńMuszę w końcu poznać się bliżej z Viankiem, bo ciągle czytam o ich kosmetyach coś dobrego ;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że możesz się z nimi polubić bo mają dobre składy więc coś idealnie dla Ciebie ;)
UsuńZaciekawił mnie ten pyłek. Nie miałam jeszcze kosmetyku w takiej formie :)
OdpowiedzUsuńWidziałam,że podobną formę wypuściło tez marka pod skrzydłami Bielendy a mianowicie FaceBoom. Tutaj jest o tyle fajniejszy produkt, że jest sitko więc nie ma problemu z dozowaniem produktu;)
UsuńUwielbiam ten olejek do demakijażu! Natomiast z Miya mam maseczkę, ale wersję różową, wpis na jej temat się powoli tworzy :)
OdpowiedzUsuńWiele osób teraz poleca wersję różową a mnie jakoś zupełnie do niej nie ciągnie 🙊 natomiast chętnie poczytam jak u Ciebie się sprawdza;)
UsuńMaseczkę z MIYA kiedyś testowałam u koleżanki i miło ją wspominam:) Seriale dopisałam do swojej listy!
OdpowiedzUsuńSuper!;)
UsuńUwielbiam olejki do demakijażu, ale tego jeszcze nie miałam okazji próbować. Natomiast zaciekawiła mnie bardzo maseczka :) Moim zdecydowanym ulubieńcem tej marki, jest różowy myWONDERBALM. Zużyłam już 3 opakowania tego kremu i na pewno kiedyś do niego wrócę ;)
OdpowiedzUsuńO widzisz, to może nadarzy się okazja aby wypróbować ten olejek ;) Różowy myWONDERBALM miałam okazję używać ale jakoś mnie nie zachwycił wtedy .
UsuńLubiłam tą maseczkę Miya bardziej niż jej siostrą różową :D
OdpowiedzUsuń