Odżywkę ETUDE HOUSE SILK SCARFE lubiłam i często po nią
sięgałam. Ułatwiała rozczesywanie, dociążała, wygładza i dyscyplinowała. Nie
powodowała puszenia się końcówek. Kosmetyk, z którego stosowaniem jednak nie ma co przesadzać, bo włosy mogą szybko
się do niej przyzwyczaić i zwyczajnie przestanie działać.
ISANA MASKA NAWILŻAJĄCA DO WŁOSÓW MOCNO ZNISZCZONYCH I
ŁAMLIWYCH kupiłam ją w Rossmanie za
kilka złotych. Po zakupie leżała na półce w łazience przez kilka tygodni. Maska
jest w sam raz na wyjazd - ze względu na małą pojemność. Samo działanie nie
było jakieś powalające, wygładzała włosy i tyle.
Wykończyłam również odżywczy krem z olejkiem z róży MIYA my wonderbalm i love me, który dla mnie był lekkim rozczarowaniem. Nie dawał
mi wystarczającego nawilżenia i głównie dlatego nie już do niego nie wrócę, ale
na pewno wypróbuję inne wersje tego kremu.
Ziaja, Nuno, Maska z zieloną glinką nie najgorsza, ale też
nie powaliła. Sprawdzi się bardziej dla bardzo młodych dziewczyn, które nie
potrzebują ani mega nawilżenia, ani mega odżywienia. Maseczka ma dość chemiczny
zapach, ale za to kremową konsystencję oraz bardzo poręczne i fajne opakowanie.
MASECZKI LOMI LOMI zużyłam już wszystkie wersje i powiem
szczerze, że nie widziałam różnicy między nimi, a przecież każda z nich miała
mieć inne działanie. Totalne rozczarowanie. Na plus mogę dodać tylko, że miały
bardzo delikatną i cienką płachtę, która dobrze przylegała do twarzy.
HOLIKA HOLIKA pure essence mask sheet lemon to kolejna moja
maska w płacie z tej firmy i niestety.. .Po otwarciu wyczuwalny jest delikatny
zapach cytryny. Płat bardzo dobrze jest nasączony, maska jest bardzo cienka,
nie ma jednak problemu z nałożeniem jej na twarz. Bardzo dobrze przylega. Po 20
min. nie zauważyłam w zasadzie nic, no może jedynie sporą lepkością twarzy,
czego nie cierpię.
BIELENDA DETOX & OCZYSZCZANIE MASKA METALICZNA to maska, która ma bardzo ładny zapach, nie jest za mocny. Ma
przyjemną konsystencję, dzięki czemu dobrze się ją rozprowadza i całkiem nieźle
się ją zmywa. Nie uczula i nie podrażnia skóry, oczyszcza, matowi i generalnie
robi to, co obiecuje opakowanie, ale nie wrócę już do niej. Jakoś coś mi tu nie
do końca odpowiada i sama nie wiem co.
BIELENDA NAWILŻAJĄCY KREM NEURO HIALURON 40+ dla mnie ta
próbka była ok. Krem dość szybko się wchłaniał i nadawał się pod makijaż. Po dwóch
użyciach niestety nie zauważyłam większych efektów, ale chętnie sięgnę po
pełnowymiarowe opakowanie.
MIZON INTENSIVE SKIN BARRIER
- kremowy, dobrze nawilżający krem, który na dzień sprawdził się bardzo
fajnie.
A’PIEU CLEANSING OIL zapowiadał się bardzo fajny olejek,
szkoda tylko, że było go tak mało i nie wystarczył nawet na jedno użycie.
DERMO Pharma+ głęboko oczyszczające plastry na czoło i
brodę to bardzo fajny produkt do oczyszczania porów na nosie i czole.
ZIAJA KREM NA DZIEŃ JAGODY ACAI lekki krem, dobrze
nawilża, ładnie pachnie, szybko się wchłania i nie zapycha. Jak dla mnie
idealny pod makijaż.
BIELENDA ŻELOWA MASECZKA NORMALIZUJĄCO MATUJĄCA to maseczka w formie sympatycznej,
pomarańczowej i lekko pachnącej galaretki. Maseczka wygładza, matuje i nawilża cerę.
PS… DARK CIRCLE REDUCING SUNFLOWER EYE PATCHES były całkiem przyjemne. Troszkę inna forma niż moje ulubione płatki z Secret Key. Natomiast jest to fajna alternatywa i w sam raz do zabrania na jakiś wyjazd do kosmetyczki
PS… Lip Care cranberry moisturising gel patch znacznie lepiej nawilżająca maska na usta, niż ta z Pilatenu. Nawilżenie było mocniej wyczuwalne. Plus za przyjemny zapach.
Avon kulki złote rozświetlające znalazłam na dnie szuflady i po prostu ich żywot dobiegł końca.
Pamiętam, że kiedyś nie wyobrażałam sobie swojej kosmetyczki bez tego produktu
- teraz znam o wiele lepsze produkty rozświetlające.
MAYEBLLINE COLOR TATTOO w odcieniu leather effect u mnie ten cień sprawdzał się bardzo fajnie jako pomada do brwi. Była trwała i dobrze się nią uzupełniało brwi.
Bomb lip treatment i
the body shop lip butter to dwa najlepsze produkty nawilżające do ust, jakich
używałam. Rewelacyjnie nawilżają usta na długi czas. Masło z tbs ma tą
przewagę, że było mega wydajne.
Avon pomadka nawilżająca
w odcieniu reving raspberry to kolejny produkt odkryty na dnie szuflady
mojej toaletki. W dobie matów została
wyparta innymi lepszymi produktami. Fajnie, że była nawilżająca, a dodatkowo
nadawała koloru.
Sportfx moisturising lip balm to balsam do ust, który nadaje
delikatnego koloru. Niestety ląduje w denku, bo opakowanie jest tak tandetne,
że całe się połamało i nie jestem w stanie nosić tego balsamu w torebce, aby
używać go w ciągu dnia.
Płatki do demakijażu
celulozowe z włóknami lnu i bawełny
pokazywałam już w ostatnim denku i uwielbiam je! Są rewelacyjne do
zmywania maseczek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz