Cześć w nowym tygodniu! Czas na ulubieńców ostatnich miesięcy. Nie jest teraz łatwo tworzyć wpisy, więc ten wpis powstawał na raty, ale w końcu jest 😊 Dzisiaj opowiem Wam o kosmetycznych ulubieńcach, ale również pojawi się sporo niekosmetycznych rzeczy. Jeśli zatem lubicie czytać takie treści, to zapraszam Was serdecznie na ulubieńców ostatnich dwóch miesięcy.
Ten ulubieniec pewnie nikogo tutaj nie zdziwi, bo wspominałam o nim wielokrotnie na Instagramie. Mowa tutaj oczywiście o peelingu do ciała z czarną porzeczką Soraya. Zacznę od tego, że uwielbiam ten peeling za konsystencję, która przypomina troszkę piasek kinetyczny i to jest super. Natomiast działanie ma jeszcze lepsze. Peeling jest nie za mocny ani za delikatny - dla mnie taki idealny w punkt. Drobinki cukru fajnie masują skórę. Czuć wyraźnie, że stary naskórek został starty i nasza skóra jest teraz przyjemniejsza w dotyku. Podczas mycia peeling zamienia się jakby w delikatną piankę, co było naprawdę miłym zaskoczeniem. Długo się opierałam przed użyciem tego kosmetyku i żałuje, że tak długo zwlekałam z jego używaniem. A jeszcze mocniej żałuje, że sięgnął on już denka :(
O żelu do mycia twarzy Nuxe wspominałam Wam jakoś w grudniu, kiedy skończyłam miniaturkę tego produktu. I na tyle mocno się z nim polubiłam, że musiałam skusić się na pełnowymiarowe opakowanie. Jest to żelowy, lekko oleisty, bogaty żel do mycia twarzy o smakowitym miodowym zapachu, który służy do pielęgnacji delikatnej i suchej skóry, chroniąc jej płaszcz hydrolipidowy. Żel bardzo fajnie oczyszcza, a jednocześnie nie wysusza skóry. Ma działanie kojące, dzięki swojemu składowi jakimi są: miód, słonecznik, baza z roślinnych składników myjących. Bardzo dobrze radzi sobie ze zmywaniem makijażu, a skóra po jego użyciu pozostaje nawilżona.
Kolejnym ulubieńcem jest baza pod makijaż z efektem poprawy kolorytu Bielenda. I jak pewnie wiecie, ja nie jestem fanką baz, ale ten kosmetyk bardzo lubię i to jest już moje drugie opakowanie. Baza jest delikatna, fajnie współgra z podkładem. Nie zapycha, delikatnie nawilża i rozświetla, ale spokojnie, nie jest to na szczęście mega tafla na skórze, gdzie będziecie widoczni z kilometra - co to, to nie. Jest to bardzo delikatne rozświetlenie, które nie przytłacza, a jednak bardzo dobrze wygląda inteligentny dozownik, który znajduje się w tej bazie zamienia perłowe kapsułki, efektownie zawieszone w lekkim żelu, w jedwabiste serum, które idealnie nawilża skórę, jednocześnie jest lekkie, nie klei się i szybko się wchłania. Co ważne w moim przypadku podkład wygląda zdecydowanie lepiej na twarzy po nałożeniu na ten kosmetyk.
Rzadko w moich ulubieńcach pojawiają się kremy do twarzy, a tym razem znalazłam coś naprawdę super. Rozjaśniający krem z SPF 22 Nuskin to mój hit! Jak wiecie moje noce są ostatnio w większości nieprzespane, więc taki kosmetyk jest u mnie na wagę złota. A po użyciu tego kremu cera jest rozpromieniona, wygląda na bardziej świeżą i mniej zmęczoną. Formuła jest bardziej treściwa, ale nie tłusta, dzięki czemu makijaż trzyma się na nim bardzo dobrze. Ja jednak używam go solo, kiedy nie noszę makijażu i jestem zadowolona z tego, jak wygląda moja skóra.
Pozostając w temacie pielęgnacji, to w ostatnich tygodniach zachwycam się szczoteczką do mycia twarzy LumiSpa. Wspominałam Wam już nie raz o niej na Instagramie i to urządzenie zrewolucjonizowało moje oczyszczanie skóry. Już po pierwszym użyciu widziałam, że skóra była gładsza i miększa. Teraz po kilku tygodniach używania widzę, że moja skóra jest w lepszym stanie, bardziej rozjaśniona, a widoczność porów zmniejszona. Drobinki srebra, które są w tej szczoteczce, sprawiają, że urządzenie nie rozprzestrzenia bakterii po twarzy. Muszę też wspomnieć, że szczoteczka jest bardzo inteligenta, bo gdy używamy jej zbyt mocno lub za szybko to po prostu się zatrzymuje, dzięki czemu nie musimy obawiać się o jakiekolwiek uszkodzenia skóry. Dodatkowo LumiSpa jest urządzeniem wodoodpornym, więc bez problemu mogę go używać pod prysznicem.
Jeśli chcecie skorzystać z kodu rabatowego, który dla Was mam na Lumi -25% to na dole zostawię Wam wszystkie dostępne linki :)
Ostatnim kosmetycznym ulubieńcem jest coś z kolorówki, a mowa tutaj o czarnej kredce do oczu Clinique, Quickliner for Eyes. Co tu dużo mówić - pokochałam tą kredkę! Jest idealnie czarna, długotrwała i nie odbija się na górnej powiece, co w moim przypadku zdarzało się za każdym razem w przy innych kredkach. Kredka jest miękka i idealnie sunie po powiece, więc z łatwością wyrysujemy nią kreskę na oku czy zagęścimy sobie linię rzęs.
A teraz przejdźmy do tych niekosmetycznych ulubieńców, bo w tej kategorii również mam kilka fajnych polecajek.
Zacznę od największego ulubieńca, jakim jest telefon Huawai P30 Pro. Dostałam go w prezencie od męża w imieniu mojego synka, żebym mogła pstrykać mu cudowne fotki. I powiem Wam, że jak się przesiadłam z mojego starego telefonu na ten, to jest przepaść między niebem a ziemią. Mi w telefonie nie zależy na jakiś wielkich bajerach, ale dobry aparat to jest złoto. I ja nie jestem jakimś znawcą w tym temacie, ale jako laik powiem Wam, że można tym aparatem robić zdjęcia w Raw i zdjęcia szerokokątne, co dla mnie jest miłym zaskoczeniem. Mam nadzieję, że Wy również widzicie różnicę w moich stories na Instagramie, bo dla mnie efekt jest widoczny gołym okiem.
A skoro była mowa o telefonie to nowy telefon potrzebuje również fajnej obudowy. I powiem Wam, że ja casy na telefon zamawiam już jedynie na Aliexpress. Wychodzą one najkorzystniej cenowo, a jakością zupełnie nie różnią się od tych w sklepach za 3 razy wyższą cenę. Kiedyś uwielbiałam pstrokate czy sezonowe obudowy, natomiast od kiedy kupiłam obudowę z takim paskiem na palec, żeby łatwiej było utrzymać telefon - kupuję ją non stop. Miałam tę obudowę przy starym telefonie i teraz przy tym również nie wyobrażałam sobie innej obudowy na moim telefonie. Postawiłam na piękny butelkowo-zielony kolor i jestem bardzo zadowolona.
I czas na coś smacznego, czyli to, co tygryski lubią najbardziej, czyli coś słodkiego. Nie mogłabym nie wspomnieć tutaj o kremie migdałowo-kokosowym Allnutrition NutLove Coco Crunch. To nic innego jak odzwierciedlenie batonika bountie. Po tylu opiniach w sieci musiałam w końcu wypróbować, o co tyle krzyku i chociaż jakąś wielką zwolenniczką kokosowych smaków nie jestem, to ten krem naprawdę smakuje przepysznie. Jest to fajna opcja do smarowania naleśników czy nawet po prostu zwykłej kanapki. Dla mnie pychotka, jeśli jeszcze nie próbowaliście to musicie to nadrobić.
I to tyle na dziś! Dajcie znać, co zyskało miano Waszego ulubieńca w ostatnim czasie?
Uwielbiam ten krem kokosowy, jest pyszny. Peeling bardzo mnie zainteresował.
OdpowiedzUsuńJest przepyszny ❤️a peeling gorąco polecam wypróbować :)
UsuńWszystkie te kosmetyki to dla mnie nowość
OdpowiedzUsuńJest coś może co chciałabyś wypróbować? :)
UsuńZ produktów pielęgnacyjnych najbardziej zainteresował mnie żel do mycia twarzy Nuxe :)
OdpowiedzUsuńObudowa na telefon wygląda bardzo elegancko, z chęcią widziałabym takie "wdzianko" na swoim telefonie.
Pozdrawiam serdecznie kochana!
Żel naprawdę jest super i okazuje się po dłuższym czasie, że jednak jest wydajnym produktem :) a obudowa taka to dla mnie must have, ja już w innej nie wyobrażam sobie swojego telefonu. Pozdrawiam :)
UsuńSuper, że peeling Soraya i u Cb się sprawdził :) Tym bardziej, że do peelingów mamy na prawdę inne gusta! :D
OdpowiedzUsuńZ tym kosmetykiem to jednak trafiłaś więc dziękuję Ci za jego polecenie :)
UsuńTa baza Bielendy mnie ciekawi
OdpowiedzUsuńPolecam wypróbować :)
UsuńŻel do mycia twarzy Nuxe miałam i też lubiłam. Szczoteczkę Lumi ma moja córka :)
OdpowiedzUsuńTak, pamiętam że kiedyś wspominałaś że go lubiłaś :) a jak szczoteczka Lumi sprawdza się u córki? Jest zadowolona?
Usuńjj
OdpowiedzUsuńPeeling soraya mam w koszyku w apce rossmanna, ale teraz mam taki zapas peelingów że na razie chyba i tak go nie kupię. Nie mniej pamiętam że go polecacie z Anią i kiedyś do niego dotrę :D. Miałam inną wersję bazę perłową bielendy i ogólnie też była całkiem spoko, ale miała fatalne opakowanie, chyba trafiłam na jakiś wypadek przy produkcji bo cały czas mi się odkręcała. O nutlove słyszałam dużo dobrego, kiedyś na pewno spróbuję.
OdpowiedzUsuńJak tylko zejdziesz z peeling owych zapasów to próbuj tego peelingu :) z bazą to rzeczywiście chyba musiałaś trafić na jakieś felerne opakowanie bo ja z nią nigdy nie miałam takich problemów. A te kremy są obłędnie pyszne ❤️
UsuńSame ciekawe produkty. Przy najbliższej wizycie w drogerii, będę ich wypatrywać 😊!!! Z chęcią spróbuję też kremu... Moje córki uwielbiają kanapki z takimi smarowidłami 😊!!!
OdpowiedzUsuńTo koniecznie daj znać jak wypróbujesz te kosmetyki u siebie jak Ci się sprawdzają :) jak się ma dzieci w domu to na pewno takie kremy będą często w użytku :)
UsuńNie znam twoich ulubieńców, ale lubię ogólnie serię Soraya Plante :)
OdpowiedzUsuńA jakiś konkretny kosmetyk z tej linii jest Twoim ulubionym?
Usuń