Podczas mojego urlopu w Polsce nie mogłam się oprzeć
nowościom kosmetycznym, więc sporo ciekawych kosmetyków wpadło mi do koszyka. A
że dawno nie było kosmetycznych zakupów, dzisiaj mam Wam do pokazania, co
kupiłam ( i nie tylko) podczas pobytu w PL, czyli jak widać po tytule - czeka
na Was OGROMNY haul. Zapraszam!
Na pierwszy ogień idą kosmetyki do pielęgnacji ciała.
Ostatnio mam jakiś „szał” na tego typu kosmetyki. Balsam z Avon Encanto Fascinating, który już kiedyś pojawił się na blogu w
ulubieńcach ( klik) - musiał pojawić się w moich zbiorach. Cudowny zapach i
łatwy sposób aplikacji - to wszystko mocno mnie przekonało do jego zakupu.
Będąc w Rossmanie, sięgnęłam po nowość Bielendy – ujędrniający
balsam do ciała oraz balsam Isana.
Miałam nadzieję, że to ten sam balsam, który już kiedyś miałam i tak bardzo
lubiłam. Niestety, okazał się zupełnie inny, co wcale nie oznacza, że gorszy.
Fanką samoopalaczy nie jestem, ale to opakowanie z Soraya Tahiti Bronze mocno do
mnie przemówiło. Pogoda za oknem nie rozpieszcza, więc może tym razem będę
systematyczna i moje nogi nabiorą koloru.
Będąc przy pielęgnacji ciała, pokusiłam się o żele pod
prysznic marki Avon. Orzeźwiające i świeże zapachy idealnie sprawdzą się latem.
Peelingów do ciała zawsze u mnie brakuje, więc dorwałam
ujędrniający peeling z pomarańczą Bielenda, który zaskoczył mnie, oczywiście
pozytywnie, swoją konsystencją. Drugim produktem peelingującym jest truskawkowy
scrub Nacomi. Całkiem przez przypadek trafiłam na peelingi w saszetkach Efectima i
wersja z kokosem była cudowna, bo złuszczała naskórek ale również cudownie
nawilżała. Niestety, nie mogłam już nigdzie dorwać tej wersji, więc tym razem
sięgnęłam po peeling z solą i olejem z awokado oraz cukrem i olejem z czarnuszki.
Czarne mydło Babuszki Agafii, które tak mocno zachwalała
moja mama musiało się również pojawić w moich kosmetycznych zbiorach.
Zaopatrzyłam się w dwa opakowania – z pompką oraz takie standardowe. I o ile
nie miałam okazji go jeszcze używać - zapach ma bardzo przyjemny.
Znalazłam również kilka ciekawych produktów do włosów,
między innymi: szampon i odżywkę Pantene do włosów farbowanych, które nadadzą
blasku, maskę L’biotica z keratyną, która ma intensywnie regenerować oraz
szampon Love Beauty and planet, czyli
ostatnio bardzo popularną markę.
W kwestii pielęgnacji twarzy - muszę przyznać, że zadziało
się sporo. Chciałam wypróbować czegoś nowego do demakijażu, bo Garnier po
prostu już mi się znudził i dlatego do
przetestowania trafiły takie kosmetyki jak:
- Barwa Natura – woda ryżowa
- Ecolaboratorim woda micelarna
- Eveline płyn micelarny Gold Life Expert
- Back to natura – łagodzący płyn micelarny
Nowościami dla mnie są również kosmetyki, Vianek a mowa
tutaj o olejku do demakijażu oraz emulsji myjącej do twarzy. Natomiast
złuszczająco- rozjaśniający tonik Lynia był na mojej liście dłuższy czas i po
tym jak usłyszałam, że to lepsza i tańsza wersja toniku Pixy - było oczywiste,
że będę chciała go mieć. Energetyzująca kremowa pianka do mycia twarzy Bielenda
to stosunkowa nowość na rynku, więc tym bardziej super będzie ją przetestować.
Ostatnimi kosmetykami jest maseczka do twarzy Miya, która na
rynku jest stosunkową nowością, ale już zdążyła zebrać wiele pozytywnych
opinii, więc zobaczymy, czy rzeczywiście jest dobra.
Lato to czas kiedy
sięgamy częściej po mgiełki do twarzy i w moje
ręce trafiły aż dwa takie produkty. Bielenda Make-up Academi Magic Water, która
ma dawać na skórze efekt glass skin oraz hydro fixer AA, czyli najłatwiej
mówiąc - utrwalająca mgiełka nawilżająca.
Ostatnim już kosmetykiem, który kupiłam i chcę pokazać - jest
serum rozjaśniająco- rozświetlające od
Skin in the city. Miałam już kilka
produktów tej marki i sprawdziły się świetnie, więc mam nadzieję, że i tym
razem się nie zawiodę.
W maju udało mi się wygrać paczkę kosmetyków od @inesbeauty i
tam również znalazły się same cudowne perełki, których nie miałam okazji nigdy
testować. Paczka czekała na mnie w Polsce i gdy tylko ją otworzyłam - od razu
zaczęłam testować. Na razie zostawiam Wam tylko zdjęcia tego, co wygrałam, ale
myślę, że więcej na ich temat pojawi się w innych postach, chociażby w
ulubieńcach, bo kilka kosmetyków już mocno polubiłam.
I to już wszystko na dzisiaj ode mnie. Zapraszam Was na mój
instagram i zapraszam do subskrybowania bloga. Dajcie oczywiście znać w
komentarzach, czy znacie te kosmetyki i jak się u Was sprawdzają.
No rzeczywiście spory haul i same cuda :) Dużo kosmetyków mnie samą kusi np. balsam bielenda, w sumie żałuję, że go nie kupiłam na lato. Teraz już chyba za późno zważywszy, że mam jedną sztukę balsamu w zapasach. Ciekawią mnie wszystkie peelingi do ciała. Z Bielendy miałam z tej serii arbuza i był super! Bardzo ciekawie wygląda też ta woda ryżowa Barwy - chętnie o niej przeczytam, bo pierwszy raz ją widzę. Maseczki miya są świetne, tzn. ja miałam różową, ale robiła robotę! Niebieska będzie moja ;)
OdpowiedzUsuńZrobiłam zapasy to teraz starczy mi na wieki 🤣jeśli chodzi o peelingi to na pewno polecam Ci te od Effektima-wersja z kokosem( nie ma jej na zdjęciu) jest extra 😉 o wodzie ryżowej z pewnością odczytasz w jakimś poście ale potrzebuje trochę czasu na jej przetestowanie ;)
UsuńUlala, nieźle się obkupiłaś :) Oby produkty wypadły jak najlepiej :)
OdpowiedzUsuńCzasem mnie podniesie szał zakupów 😁Już kilku ulubieńców z tych produktów mam ;)
UsuńZnam jedynie woski, maseczkę z Miya i saszetki peelingów Efektima (miałam wszystkie i najbardziej pokochałam wersję kokosową) :) Najbardziej ciekawi mnie tonik Lynia i maseczka keratynowa z L'biotica :) Będę wdzięczna za recenzję o nich :) Miłego testowania :)
OdpowiedzUsuńPeeling kokosowy z Efektimy rowniez pokochałam ❤ za używanie toniku biorę się na dniach więc pewnie znajdzie się tu jakiś post z nim tak samo jak z maską L'biotica;)
UsuńZ Twoich nowych wosków nie znam tylko Wedding Day:)
OdpowiedzUsuńMyślałam, że akurat Ty kochana znasz już wszystkie zapachy;)
UsuńUwielbiam Isanę!
OdpowiedzUsuń