Czas na ostatnich ulubieńców w tym roku. Chyba nie muszę
mówić, że kolejny miesiąca nawet i rok
zbyt szybko mi zleciał? Dlatego bez zbędnego marudzenia zapraszam Was na
ulubieńców miesiąca, bo w nich same perełki ;)
Nigdy nie podejrzewam, że polubię oleje w swojej
pielęgnacji. I o ile do włosów nie mam czasu używać olejów, tak do pielęgnacji
twarzy olejek jest dla mnie zbawienny. Zwłaszcza olej z czarnuszki NACOMI stał
się mocno przeze mnie lubiany. W świecie arabskim czarnuszka do dziś uważana
jest za swoiste panaceum na różne dolegliwości. Rzeczywiście zauważyłam, że
olejek hamuje powstawanie wyprysków, ale również w szybki sposób łagodzi stany zapalne skóry. Dobrze radzi
sobie ze zmywaniem makijażu. Olejek sprawia, że skóra jest nawilżona i znacznie
poprawia się jej kondycja. Dla dziewczyn z trądzikiem skóry powinien znacznie
pomóc. Ale uwaga - po dłuższym stosowaniu skóra może jednak zbyt mocno się do
niego przyzwyczaić i przestać działać.
Kolejnego ulubieńca
kupiłam z polecenia dziewczyn z kanału MARKA (klik) a mowa tutaj o nawilżającym
antycellulitowym serum do ciała SORAYA. Wiadomo, że bez ćwiczeń ciężko walczyć
z cellulitem, ale po tym serum moja skóra jest zdecydowanie bardziej jędrna.
Serum ma lekką konsystencję, która pozwala w łatwy i szybki sposób rozsmarować
produkt. Do tego wszystkiego ma ładny różowy kolor i bardzo przyjemnie pachnie.
Jeśli chodzi o pielęgnację włosów tutaj chcę Wam pokazać
REGENERACYJNA MASKĘ DO WŁOSÓW BANIA AGAFII. Odżywia i przywraca włosom miękkość już po pierwszej aplikacji. Maska ma
bardzo przyjemny, delikatny zapach, który niestety nie utrzymuje się na włosach. Konsystencja
jest dość leista, ale - co najważniejsze - nie obciąża, jak również nie
powoduje plątania się włosów.
Korektor Maybelline INSTANT ANYI-AGE o którym ciągle jest głośno. Nie dość, że w
końcu jest dostępny stacjonarnie w Polsce, to trzeba przyznać, że jest to
bardzo dobry drogeryjny korektor.
Zakrywa cienie, a przypudrowany nie zbiera się w
załamaniach. Jest lekki i nie przesusza delikatnej skóry pod oczami. Jeśli
jeszcze nie próbowałyście - to koniecznie to nadróbcie.
PODKŁAD ESSENCE SOFT TOUCH MOUSSE MATTE to moje odkrycie
ubiegłego miesiąca. Daje naturalne matowe wykończenie. Jest bardzo kremowy,
wręcz musowaty, dzięki czemu łatwo się go rozprowadza. Trzeba również
powiedzieć, że nie wchodzi w pory i nie podkreśla suchych skórek. Forma podkładu w słoiczku wcale nie utrudnia
aplikacji, a wręcz w łatwy sposób można wydobyć podkład za pomocą
BeautyBlendera.
I to tyle, jeśli
chodzi o ulubieńców. Kolejny wpis z tej serii, chociaż w lekko zmienionej
formie, już po Nowym Roku na blogu.
Jakie kosmetyki na Was wywarły wrażenie w ubiegłym miesiącu
i zasługują na miano ulubieńców? Koniecznie podzielcie się swoimi ulubieńcami w
komentarzach ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz