Czas na kolejnych ulubieńców miesiąca. W czerwcu w makijażu rządziły sprawdzone kosmetyki, dlatego w tym miesiącu prym wiedzie głównie pielęgnacja. Będzie o produktach do włosów, balsamie do ciała, mgiełce, ale również znajdzie się tu coś niekosmetycznego. Ciekawi? To zapraszam do czytania.
Czerwiec był całkiem upalny, dlatego też zrezygnowałam z perfum i przerzuciłam się na mgiełkę do ciała. Swoim zapachem, no bo jakby inaczej, urzekła mnie truskawkowa mgiełka z THE BODY SHOP. Świeży, lekki zapach, który całkiem dobrze utrzymywał się na ciele. Bardzo wydajny produkt w szklanej j buteleczce, który ładnie prezentuje się na toaletce. Idealny produkt na lato.
W tym miesiącu polubiłam się również z dwoma kosmetykami do włosów. Pierwszy z nich to ISANA OLEJEK DO WŁOSÓW, który zabezpiecza końce moich włosów, wygładza i nabłyszcza. Co mnie zaskoczyło w tym produkcie? Ładny zapach. Olejek posiada pompeczkę, dzięki której w łatwy sposób aplikujemy odpowiednią ilość produktu. Do kupienia w Rosmannie.
Drugim produktem jest odżywka do włosów ETUDE HOUSE SILK SCARF. Nie ukrywam, że skusiłam się na nią po zachwytach Martyny z kanału MarKa(KLIK). I jak widać - nie żałuję tego zakupu. Urocza szata graficzna sprawia, że chce się po nią sięgać. O zapachu również muszę wspomnieć, bo jest cudowny. A teraz trochę o jej działaniu. Już podczas nakładania na mokre włosy - czuć, jak stają się jedwabiście miękkie. Nie obciąża włosów, a jej konsystencja jest lekka. Nie wiem jeszcze, jak z wydajnością, ale mam nadzieję, że starczy mi na długi czas .
MERCI HANDY ŻEL DO MYCIA RĄK to dla mnie nowość bo jakoś nigdy nie byłam przekonana do tego typu produktów. A że w pracy używam rękawiczek i często jestem zmuszona do denzyfekowania dłoni - ten żel sprawdza się świetnie. Nie dość, że dezynfekuje dłonie, to jeszcze nie przesusza, co jest dla mnie bardzo ważne. Oczywiście pięknie pachnie, a zapach utrzymuje się na dłoniach. Opakowanie jest małe i poręczne - możemy je mieć zawsze przy sobie.
Jedyny produkt makijażowy, którego używałam namiętnie to róż do policzków z AVON w odcieniu soft plum. Każdy, kto mnie zna, wie, że z różem do policzków się nie rozstaję i nie wychodzę z domu bez jego nałożenia. Ten róż w mojej toaletce jest już od kilku lat, ale ciągle zapominałam Wam o nim wspomnieć. A jest godny uwagi. Róż posiada lekkie drobinki - na szczęście na twarzy są one niewidoczne. Rewelacyjna pigmentacja, wystarczy delikatnie “zamoczyć” pędzel. Trzeba uważać, aby z nim nie przesadzić. Do trwałości też nie można się przyczepić, ponieważ utrzymuje się długie godziny. Dla mnie bomba.
W czerwcu w ucho wpadły mi trzy piosenki, których słuchałam notorycznie .
Pierwsza- typowo wakacyjna piosenka. Idealna na poprawę humoru albo kiedy potrzebujemy takiego powera(klik).
Na kolejny utwór trafiłam przypadkiem. Nie od razu wpadł mi w ucho. Ale już tak czasem jest, że musimy się osuchać z daną piosenka. Tak czy siak - dla mnie bomba. Uważam, że Rita Ora zrobiła świetną robotę (klik).
Ostatnim utworem , który poznałam dzięki mojemu chłopakowi - jest smutna, ale przepiękna piosenka chłopaka, który zaistniał dzięki brytyjskiemu Mam Talent, o ile się nie mylę (klik).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz