Dziś na tapecie "projekt denko". Sama lubię czytać tego typu
posty u innych, bo to świetna okazja do zapoznania się z opinią na temat
zużytych kosmetyków. Gotowe? To zaczynamy.
# SZCHWARZKOPF ESSENCE ULTIMATE OMEGA REPAIR SZAMPON
Doczyszczał, nie powodował plątania się włosów i miał ładny zapach, który był wyczuwalny na
włosach. Jednak chyba już do niego nie
wrócę - za dużo nowości na sklepowych półkach.
# SURE INVISIBLE BLACK+ WHITE
Duże opakowanie, które używałam wieki. Spełniał swoje
zadanie jak należy, bo chronił przed poceniem, jednak zbyt wielkie opakowanie
sprawiło, że mocno go później męczyłam.
#GARNIER PŁYN MICELARNY
Tego gagatka przedstawiać nikomu nie trzeba. Niezmiennie mój ulubieniec i nawet nie wiem, które to moje opakowanie, ale było ich sporo.
# SYLVECO REGENERUJĄCY KREM DO RĄK
Krem do którego z pewnością nigdy nie wrócę. Po jego użyciu
dłonie były w identycznym stanie jak tuż przed użyciem kremu. Nie nawilżał ani też w żaden sposób nie regenerował. Dla
mnie po prostu bubel!
W przypadku tego kremu nawilżenie było wyczuwalne od razu.
Bardzo dobry krem. Minusem jest jednak jego cena w stosunku do wydajności .
Bardzo szybko się skończył, czego bardzo żałowałam.
#NIVEA SOFT ROSE POMADKA
Sama nie wiem, co ta pomadka u mnie robiła, ale postanowiłam
ją w końcu wykończyć. Nie radziła sobie z nawilżeniem i w zasadzie nie robiła nic pożytecznego. Z
pewnością nigdy nie wrócę do tych pomadek w sztyfcie.
#SYLVECO ODŻYWCZA POMADKA Z PEELINGIEM
Rewelacyjna pomadka z peelingiem, która ratowała nie raz
moje usta z opresji. Jest to zdecydowanie jedno z odkryć tego roku.
# PS... CLEANSING& POLISHING CHARCOAL& BLACK
SUGAR SCRUB MASK
Dobry, mocno zdzierający cukrowy peeling. Jeśli macie
wrażliwą cerę może być jednak zbyt
ostry, ale jest naprawdę dobry. Ciężko go jednak wydostać z opakowania.
# BIELENDA MAGIC PEEL PEELING DROBNOZIARNISTY
Lekki peeling, który pod wpływem ruchu zmienia lekko kolor.
Samo działanie było ok, lecz nie robiło większego wrażenia.
# LOMILOMI GRANTA MASKA WITALIZUJĄCA
# LOMILOMI MIłORZĄB JAPOŃSKI MASKA PRZECIWZMARSZCZKOWA
Maski, które od dawna chciałam przetestować. Zużyłam dwie
sztuki I nie widzę między nimi różnicy. Cienka, dobrze nasączona płachta.
Dobrze wycięta i przylegająca do twarzy, dzięki czemu nic nam się nie osuwa. W
delikatny sposób nawilżyła skórę.
# KNEIPP PEREŁKI DO KĄPIELI
Jeśli szukacie czegoś, co nada ładnego koloru wodzie i
będzie ładnie pachnieć podczas kąpieli to sięgnijcie po te perełki. Opakowanie wystarczyło mi na 2 użycia, mimo że mam naprawdę spora wannę. Kolor wody był
intensywny I zapach mandarynki przyjemny dla nosa.
Po żele tej marki sięgam bardzo często. Rewelacyjnie się pieni, nie przesusza skóry i ma delikatną kremową konsystencję. Ten zapach jednak po dłuższym czasie zaczął mi mocno przeszkadzać.
Uff... od razu zrobiło się luźniej w moich zbiorach ;)
Dajcie znać, czy znacie któryś z przedstawionych kosmetyków
i jak sprawdził się u Was. Co udało Wam się zużyć w ostatnim miesiącu?
Znam kilka produktów nawet :D Pomadka z peelingiem to mój wielki hit! Teraz korci mnie miętowa :D Płyn Garniera też lubiłam, ale ogólnie bez większego szału :D Dezodorantów z Rexony (bo to chyba na jedno wychodzi Twój i polska Rexona?) nie lubię właśnie ze względu na zapachy.. Jak dla mnie są zbyt intensywne - wręcz duszące. Maseczki z Lomi Lomi też jakiegoś szału nie wywołały :D
OdpowiedzUsuńOo nawet nie wiedziałam, że jest miętowa wersja z peelingiem tej pomadki - koniecznie będzie trzeba ją wypróbować ;) A co do Rexony( i tak Sure to odpowiednik polskiej Rexony)rzeczywiście zapachy czasem są duszące...
Usuń