poniedziałek, 15 stycznia 2018

Pierwsze wrażenie marki GOLDEN ROSE

Pierwsze wrażenie to - mam nadzieję - nowy cykl postów na blogu, w których będę wyrażać swoją opinię na temat kosmetyków danej marki, które pierwszy raz mam okazję używać. Pierwszy post tego typu padł na markę GOLDEN ROSE - markę znaną i lubianą. U mnie znana była głównie z matowych pomadek, dlatego postanowiłam przetestować również inne kosmetyki kolorowe. Jesteście ciekawi, jakie jest moje pierwsze wrażenie? W takim razie zapraszam do dalszej części wpisu.


Zacznę od podkładu MOISTURISING CREAM FOUNDATION, który na mojej twarzy wyglądał po prostu tragicznie. Podkład sprawił, że cera wyglądała okropnie. Podkreślał wszystkie rozszerzone pory, niedoskonałości i wyglądał, jakbym przebiegła półmaraton. Dam mu jeszcze szansę, ale podczas pierwszego użycia nie sprawdził się wcale.
Puder kryjący PARIS COMPACT POWDER to już inny kaliber w porównaniu do podkładu. Puder dostaniecie w 3 odcieniach. Mój jest w odcieniu 01 i idealnie stapia się ze skórą. Pięknie wygładził i ujednolicił cerę.

Korektor LIQUID CONCEALER, którego użyłam pod oczy posiada aplikator w pędzelku, który niekoniecznie do mnie przemawia, a samo działanie nie zrobiło dobrego wrażenia. Jest lekki, ale nie poradził sobie z większymi cieniami pod oczami. Nie wchodzi w zmarszczki i nie zbiera się w załamaniach, co jest jego plusem. Minusem są jego lekko różowe tony, przez co nie wygląda korzystnie pod oczami.
COLOR CORRECTOR CRAYON  to zielony korektor przeznaczony na zaczerwienienia. Jest to korektor w kredce, dzięki czemu łatwo się aplikuje, gdyż sama kredka jest dość miękka.  Jeśli chodzi o działanie to przyznam, że dobrze radzi sobie z zaczerwieniami, a dodatkowo nie kosztuje milionów monet.

EYESHADOW PRIMER to silikonowa baza pod cienie w małej poręcznej tubce. Baza jest bezbarwna, nie podbija pigmentu cieni, natomiast utrzymuje cienie na swoim miejscu, także nic się tutaj nie roluje.

ESSENTIAL GREAT CURL & VOLUME MASCARA posiada wygiętą silikonową szczoteczkę. Mascara jest mokra - jak większość tuszy podczas pierwszej aplikacji, więc w tym wypadku na pewno będzie trzeba dać jej czas aż lekko podeschnie. Podczas pierwszego użycia w delikatny sposób podkręciła rzęsy i lekko je wydłużyła. Co do pogrubienia - nic takiego nie zauważyłam na swoich rzęsach. Ładnie natomiast rozdziela rzęsy, co ja osobiście bardzo lubię. Tusz jednak lekko się osypał podczas noszenia, za co ma duży minus.

SILKY TOUCH MATTE EYESHADOW to pojedynczy matowy cień w jasnym kolorze, który u mnie pełni rolę cienia bazowego. Jest puszysty i delikatny w dotyku - dobrze wygląda również na oku. Ciekawi mnie, jak inne kolory z tej serii sprawdzają się na oczach. Miałyście okazję ich używać?

Do wykończenia makijażu użyłam MAKE-UP FIXING SPRAY i trzeba przyznać, że jest to dobry i tani produkt, który utrwala makijaż. Przyczepię się do pompki i zapachu, które nie do końca polubiłam. Zapach nie jest za przyjemny, a pompka rozpyla zbyt duże krople.

Podsumowując, makijaż kosmetykami marki GOLDEN ROSE  oceniam na 4+, a to głównie za sprawą podkładu, którego nie polubiłam. Może w cieplejszym okresie sprawdzi się lepiej. Bo wiadomo skóra zimą lekko wariuje i inaczej się zachowuje niż w te cieplejsze dni.



A Wy używałyście któregoś z pokazanych kosmetyków? Polecacie coś konkretnego z GOLDEN ROSE?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz