Właśnie nadszedł koniec lutego, a ja zdałam sobie sprawę, że
nie pokazałam Wam, co znalazło się w styczniowych pudełkach Glossybox oraz
Birchbox. Jeśli jesteście ciekawi, czy znalazły się w nich jakiekolwiek perełki
(lub totalne buble), to koniecznie zostańcie ze mną do końca. Zapraszam!
GLOSSYBOX
Standardowo w pudełeczku znalazło się 5 produktów: 2
kosmetyki do twarzy, 2 produkty do włosów i jedna gąbeczka do podkładu.
Pierwszy produkt to krem do twarzy i pod oczy na noc AVANT
SKINCARE. Nie miałam okazji go jeszcze używać ale jego opis brzmi obiecująco.
Jest to krem przeciwzmarszczkowy z kwasem hialuronowym, który ma zmniejszać
cienie pod oczami, wyrównywać kolor skóry i minimalizować pojawienie się
drobnych linii zmarszczek i porów. Brzmi obiecująco, ale zobaczymy, jak będzie
w praktyce. Jeśli będzie taki cudowny, jak opisują, to znaczy, że znalazłam
krem idealny ;)
Produkty Batiste pojawiają się bardzo systematycznie w
zawartości pudełka i tym razem znalazła się tu wersja podróżna suchego
szamponu, który również ma dodawać objętości. I przyznam, że jakiejś specjalnej
objętości nie zauważyłam. Natomiast szampon odświeża włosy i dodaje ciekawej
struktury włosom.
Aby nie było tak cudownie, to w pudełku znalazłam też
totalnego bubla, który już wylądował w śmieciach. Gąbeczka do podkładu od
MAYBELLINE to nie taka zwykła gąbeczka. Umieszczona jest na plastikowej rączce,
co podejrzewam - w założeniu - miało ułatwiać aplikację, a w rzeczywistości
sprawiała, że było to bardzo niewygodne. Sama gąbeczka tak mocno piła podkład,
że jeszcze nigdy wcześniej nie miałam do czynienia z takim produktem. Nie
widziałam sensu trzymania tego gadżetu w swojej kosmetyczce, bo moje podkłady
skończyłyby bardzo szybko swój żywot.
W pudełku znalazła się również saszetka odżywki naprawczej z
olejkiem arganowym HASK. Mam nadzieję, że zawojuje na moich włosach i sprawi,
że będą wygładzone, lśniące i dociążone. Jeszcze nie miałam okazji jej używać,
bo skupiłam się na zużywaniu moich już otwartych maseczek, ale z pewnością
wkrótce trafi na moje włosy.
Ostatni kosmetyk to żelowa pianka do twarzy 417, która
zachęciła mnie swoim zapachem, przypominającym mi zapach zielonej herbaty.
Jest to delikatny żel, który sprawdza się zarówno w porannej, jak i
wieczornej pielęgnacji. Zawiera minerały
z Morza Martwego, rzadkie ekstrakty roślinne i witaminy. Żel jest delikatny dla
skóry, lekko ją złuszcza i usuwa makijaż. Twarz jest nawilżona i nie ma uczucia
ściągnięcia.
BIRCHBOX
Zawartość styczniowego pudełka nie była najgorsza i kilka
kosmetyków naprawdę dobrze się u mnie sprawdza. Na pierwszy rzut idzie
rozświetlacz w poduszeczce CLE Cosmetics. Myślałam, że będzie to totalna
porażka, ale wygląda przepięknie na kościach jarzmowych. Ma lekko zimne
zabarwienie, więc nie należy z nim przesadzać, ale daje piękną, mokrą taflę
rozświetlenia.
Dr. Botanicals to
marka, która już kiedyś znalazła się w pudełeczku z innym produktem z tej
serii, który swoją drogą bardzo lubię. Tym razem mamy kostkę myjącą do twarzy i
ciała z granatem. To dla mnie zupełnie inna formuła, która czeka w zapasach na swoją kolej i wtedy
zobaczymy, czy się sprawdzi.
Szampon do skóry głowy Philip Kingsley, który też czeka na
swoją kolej. Przyznam, że po ostatnich przebojach z szamponami boję się go
użyć. Mam jednak nadzieję, że będzie przyjazny dla moich włosów i nie będę
wyglądać jak przysłowiowa „zmokła kura”.
Gąbeczka do twarzy, która również ma być peelingiem od
AFTERSPA, miałam okazję już używać i to idealny gadżet podróżniczy. Wystarczy
zwykły żel do twarzy nanieść na gąbeczkę i jednocześnie mamy oczyszczoną twarz,
a także pozbywamy się martwego naskórka.
Mini mascara DOUCCE ma wyjątkowo wielką szczoteczkę, jak na
swoje gabaryty. Byłam nią lekko przestraszona i raczej nie jest to najbardziej
intuicyjna szczoteczka do malowania rzęs. Jednak ładnie rozdziela rzęsy,
wydłuża i leciutko pogrubia. Nie osypuje się, nie odbija, a jej konsystencja
była idealna od początku.
Jako ekstra dodatek w pudełeczku znalazły się dwie gumeczki
do włosów z pomponikami. Początkowo dobrze radziły sobie z trzymaniem kitki na
odpowiedniej wysokości, jednak szybko się rozciągnęły, przynajmniej na moich
grubych włosach.
Co sądzicie o zawartości pudełeczek? Która zawartość
bardziej przypadła Wam do gustu? Piszcie w komentarzach 😉
Mnie na szczęście nie kuszą żadne pudełka :)
OdpowiedzUsuńnie najgorsza ata zawartośc, ale nie wiem czy zaryzykuję :D
OdpowiedzUsuńZ zawartością tych pudełek jest jak z grą na lotori;) czasem jest super zawartość a innym razem kompletnie nic nie pasuje.
UsuńCzasami patrze na te pudełeczka i w środku nie ma nic ciekawego, ale tym razem zaciekawił mnie prawie każdy produkt :)
OdpowiedzUsuńmój blog
mój instagram
To prawda tym razem zawartość jest naprawdę ciekawa ;)
Usuń