poniedziałek, 12 października 2020

CZEGO NIE LUBIĘ W ANGLII ?!

  Czas na kolejny wpis i dzisiaj opowiem Wam, czego nie lubię w Anglii. Pod ostatnim wpisem, w którym pisałam, co lubię w Anglii, bardzo wiele z Was pisało, że chętnie poczytacie troszkę więcej o Anglii. Tak więc dzisiaj zapraszam Was na wpis, w którym  tym razem opowiem, czego nie lubię w Anglii (o dziwo nie jest tego aż tak dużo) 😊

 


1.       Dywany i brak kontaktu w łazience

Dywany znajdziecie tutaj wszędzie i można to tłumaczyć tym, że drewniane belki, które nie mają porządnej wylewki bardziej wygłuszają dywany niż panele. Ale uwierzcie mi, że tutaj dywan znajdziecie nawet w klubie… Ciężko poruszać się na imprezie w szpilkach po dywanie, a tym bardziej po takim, co klei Ci się do butów od tych wszystkich wylanych alkoholi i soków.  Nie mogłam również pominąć braku kontaktu w łazience. Nie oszukujmy się, nie każdy  z nas ma lustra w innych pomieszczeniach niż łazienka, a ciężko wysuszyć włosy bez lustra.

2.       Ilość gotowego jedzenia

Nie zrozumcie mnie źle, nie mam nic do gotowych dań. jednak ich ilość w sklepach jest przerażająca. Anglicy nie ma zwyczaju gotowania i później, jak pojawia się dziecko, nauczone jest w głównej mierze jeść gotowe jedzenie lub fast- foody. Dlatego też już tu taki spory odsetek ludzi z nadwagą. I to jest najbardziej przerażające.

3.       Gadanie o głupotach  i tzw. small-talks

Kiedy przyjechałam do Anglii nie byłam nauczona mówić good morning, how are you/are you ok? Dla mnie było oczywiste było, że jak powiem dzień dobry, to zostanie to odebrane w  miły sposób. Otóż okazuje się, że Anglicy kochają small talks i pominięcie pytania ‘jak się masz” bywa odbierane za niemiłe.

4.       Brud

W parku śmieci zamiast do kosza rzucane są często na trawę. I tę samą sytuację mogę zauważyć u siebie w pracy. Mało który Anglik, gdy spadnie mu papierek na podłogę - podniesie go. Raczej przejdzie obojętnie, bo przecież od tego jest sprzątaczka, aby posprzątała…

 


5.       Umówienie się do lekarza na wizytę

Nienawidzę dzwonić do przychodni, bo Pani zawsze informuje, że to tylko w nagłych wypadkach. A skąd kobieta w rejestracji, która nie jest medykiem, może oceniać, który przypadek jest ważny. I po co są tu przychodnie, skoro w większości przypadków z byle pierdołą kierują na A&E!

 

Jak widzicie nie ma tego zbyt wiele. Po tych kilku latach widzę sporo plusów mieszkania tutaj i to nie jest tak, że wszystko mi przeszkadza czy że nie lubię tego kraju. Do wielu rzeczy się też przyzwyczaiłam.

 

Mieszka ktoś z Was w Anglii? Czego Wy nie lubicie w tym kraju? Jakie są Wasze doświadczenia z Anglikami?


28 komentarzy:

  1. To naprawdę musi być irytujące, też tego nie lubię. Small talk, nie chciałoby mi się tyle gadać :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Idzie się do tego przyzwyczaić jednak te początki bywają ciężkie.

      Usuń
  2. Nigdy nie byłam w Anglii, ale być może kiedyś się wybiorę. Wyłącznie turystycznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak najbardziej polecam Ci odwiedzić Anglię bo po za Londynem jest tu wiele pięknych miejsc do zobaczenia;)

      Usuń
  3. Też by mnie wkurzało takie rzucanie śmieci na podłogę...

    OdpowiedzUsuń
  4. Ty chyba nie masz zwyczaju narzekania, bo rzeczywiście nie jest za dużo tych punktów. Podobnie było z postem w naszej wspólnej akcji jak pytałam Cię o to czego nie lubisz w blogowaniu :D Ale to tylko na plus! A to z kontaktami rzeczywiście dziwne :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety kochana ale czasem lubię sobie ponarzekać , chociażby na pogodę. Ale to są tak oczywiste rzeczy, że nie chciałam o nich wspominać . Mimo wszystko staram się aby narzekać jak najmniej i patrzeć bardziej pozytywnie ;)

      Usuń
  5. Te dywany mnie zawsze bawią :D Nie znoszę chipsów octowych, które tam są :D W Anglii na kilka dni byłam w styczniu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, mają bzika na punkcie tych dywanów i jest to zabawne . Octowe chipsy również nie należą do moich ulubionych - są ohydne! I A jak Ci się podobało w Anglii ?;)

      Usuń
  6. Small talk lubię, zazwyczaj zagaduję sprzedawczynie w sklepie, itd. ;) Ale dywany to zło :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest to dobra forma nauki języka aczkolwiek człowiek w biegu nie zawsze ma czas na takie pogawędki. Dywany to zło a te w klubach to już podwójne zło ! 🤣

      Usuń
  7. Nie mieszkam w Anglii ale te rzeczy na pewno i mnie by irytowały ��

    OdpowiedzUsuń
  8. jeju ale bym nie mogła zdzierżyć tego braku kontaktu w łazience... toż to konieczność egzystencji!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Początki były ciężko ale z biegiem lat idzie się do tego przyzwyczaić;)

      Usuń
  9. Ja mam ciotkę w Anglii, w samym Londynie. Mam w planach ją tam odwiedzić, ale najpierw musi uspokoić się wiadoma sytuacja :)
    Wtedy a własne oczy przekonam się jak jest z tym, co piszesz :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby udało Ci się odwiedzić ciocię bo jest tu co zwiedzać;)

      Usuń
  10. Nie byłam w Anglii, ale jakbym tam mieszkała, pewnie narzekałabym na pogodę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, już nawet nie wspominałam o pogodzie bo to oczywista oczywistość 😁

      Usuń
  11. oj na szczęście nie musiałam się umawiać do lekarza jak byłam w Anglii, ale rzeczywiście dywany, i takie wykładziny dosłownie wszędzie, brak kontaktu w łazience to nie było lekko ;D te small talki też mnie denerwowały troche ;D jakoś nie czułam potrzeby, żeby ktoś ze mną gadał takie pierdoły ahha

    OdpowiedzUsuń
  12. Ostatni punkt mnie zaskoczył. W takim razie właśnie - po co są przychodnie? :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Też nie przepadam za small talk. Moim zdaniem zwykłe przywitanie wystarczy. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem też ale jednak tutaj panują inne zwyczaje .

      Usuń
  14. Nie byłam jeszcze w Anglii, ale o tym, że Anglicy jedzą głównie gotowe dania słyszałam sporo i dla mnie to jakaś masakra. Brud i gadanie o głupotach też by mnie irytowały:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak półki z gotowym jedzeniem są tu naprawdę spore .

      Usuń