czwartek, 1 października 2020

WRZEŚNIOWE DENKO KOSMETYCZNE

 Kolejny miesiąc, kolejne denko. Tym razem są to puste opakowania z miesiąca września. I chociaż ja połowę miesiąca przesiedziałam w domu, to przyznam szczerze, że mało używałam kosmetyków, a przede wszystkim tych kolorowych. Coś tam jednak w tym pudełku się znalazło i dzisiaj zapraszam Was na kosmetyczne mini recenzje zużytych produktów.

 



#Percy&Reed suchy szampon

Powiedziałabym, że jest to bardzo dobry szampon i nawet znalazł się w ulubieńcach sierpnia (klik). Bardzo dobrze odświeżał włosy na długi czas.  Jedyny minus, jaki widzę, to cena za tak małą pojemność.

#So…? Sorry not sorry scrub do ciała

Co to był za genialny peeling. Cudowny zapach drogich perfum, idealnie mokre, a zarazem zbite drobiny cukru, które nie spływają po ciele. Spora ilość olejków w składzie sprawia, że ciało po użyciu było gładkie i nawilżone.

#Ziaja krem do stóp z mocznikiem

To jeden z moich must have do stóp.  Żaden inny krem tak dobrze nie działa na moją skórą stóp. Przy regularnym używaniu stopy są miękkie, nawilżone i gładkie. A tego właśnie oczekuję od kremu. Dłużej się wchłania niż inne kremy, ale dzięki temu ma bardzo dobre działanie.

#Farmapol krem do rąk fruity jungle

Jeden z gorszych kremów, jakie miałam okazję używać. Pomijam już zapach, który był okropny ,ale samo działanie, a w zasadzie brak działania skreśla go na całej linii. Jakoś udało mi się go zdenkować, bo ja nie lubię wyrzucać kosmetyków, ale to była męczarnia. Po nałożeniu kremu  dłonie dalej były suche i nawet nałożenie kolejnej warstwy produktu nic nie pomagało.

#L’occitane żelowa woda do mycia twarzy

Poprawny produkt do mycia twarzy, czasem lekko szczypał w oczy, ale wydaje mi się, że tutaj skład ma coś w sobie nieciekawego (w składach jestem kiepska), bo zapach też był dość intensywny i lekko nieprzyjemny. Twarz po umyciu wymagała nakremowania, bo czuć było lekkie ściągnięcie.

#Caudalie Żel do mycia twarzy

Żel o świeżym zapachu, który nie przesuszał skóry ani nie była ona ściągnięta po użyciu. Dla mnie to był produkt bardziej do porannego oczyszczania twarzy, bo jednak ten zapach i samo działanie było dla mnie bardzo odświeżające, pobudzające, a zarazem delikatne.


#Soraya  nocny koncentrat antylellulitowy i ujędrniający

Dobry produkt do ujędrnienia ciała i kluczem jest tutaj oczywiście regularność. Efekty były widoczne, ale jednak po dłuższym czasie. Kiedy używałam takich kosmetyków z Eveline moja skóra jakoś szybciej na nie reagowała, w tym przypadku działanie było, ale potrzebny był dłuższy czas i regularność, bo inaczej efekty były marne.


#Korean Energy plasterki na nos głęboko oczyszczające

Lubię tego typu plastry na nosek i te nie były złe. Oczyściły nos z niedoskonałości w miarę dobrze, nie pozostawiły czarnych plam, więc można powiedzieć, że jest to udany produkt.


#Nuxe suchy olejek

Jeden z najpopularniejszych olejków chyba, jakie są na rynku. Był wydajny, ładnie pachniał i miał sporo zastosowań. Ja zużyłam go jedynie na włosy i tutaj sprawdzał się bardzo fajnie. Trzeba jednak uważać z ilością, bo możemy uzyskać efekt tłustych włosów.

#Bielenda Micelarne chusteczki

Bardzo fajne chusteczki do demakijażu. Cudownie pachną i przyznam szczerze, że pod  względem zapachu ta seria owocowa jest moją ulubioną. Chusteczki dobrze radziły sobie ze zmyciem makijażu na wyjazdach (głównie wtedy ich używałam). Były dobrze nasączone.


#Isana żel pod prysznic woda kokosowa

Ten żel to ja miałam przez długi czas, a to głównie dlatego, że używałam go głównie, jak bywałam u mojej teściowej. Bardzo słodki zapach, czasem aż mnie mdliło od niego. Samo działanie jak przy każdym innym żelu isany, dobrze się pieni, nie wysusza i ma genialną cenę.


#Balanceme krem pod oczy

Poprawny krem pod oczy, głównie na dzień pod makijaż. Szybko się wchłaniał, miał lekką konsystencję, nie ważył się na nim korektor i bardzo delikatnie nawilżał skórę pod oczami. 


#Bielenda brązująca chusteczka do całego ciała

Bardzo lubię te chusteczki Bielenda, bo dają ładny efekt bez smug. Tym razem zużyłam ją  na twarz i muszę przyznać, że żałuję, iż nie mam już więcej. Sprawdza się również super na całe ciało, bo tak też już używałam tych chusteczek. Jeśli chodzi o twarz, to po użyciu nic mnie nie wysypało, więc myślę, że warto to zaznaczyć.

#Primark soothing eye patches

Pierwszy raz spotkałam się z materiałowymi płatkami pod oczy. W opakowaniu znalazło się aż na 15 użyć takich płatków i o dziwo działały na opuchnięcia pod oczami. Co prawda bardzo delikatnie, ale na takie minimalne opuchnięcia po gorszej nocy były ok.


#Orgins Ginzing  Energy- Boosting Gel Moisturizer

Żelowo-kremowa konsystencja, która idealnie sprawdziła się latem pod makijaż. Dla mnie nie był to jakiś spektakularny krem, który trzeba mieć, bo używałam lepszych, chociażby Sukin. Poza delikatnym nawilżeniem nie zauważyłam, aby dawał jakieś rezultaty.


#Sure  dezodorant

Znacie mnie już na tyle, że wiecie, iż ja po te dezodoranty sięgam dość często, tylko w różnych wersjach zapachowych. Ta moim zdaniem jest mało udana, lekko dusząca. Nie jest to też dezodorant, który jakoś super radzi sobie z potem. Kilka razy już o nim pisałam, więc też nie będę się tutaj nad nim jakoś specjalnie rozwodzić.


#Janda kryjący fluid fleksyjny

Delikatny podkład na co dzień, który wyrównuje koloryt skóry. Można nim lekko budować krycie (maksymalnie do takiego lekko średniego). Dobrze się rozprowadza na skórze, nie robi smug, daje naturalny wygląd na twarzy – powiedziałabym, że lekkie satynowe wykończenie. Ja lubiłam po niego sięgać, chociaż nie wrócę już do niego, bo mam na liście wiele innych nowości.

#Avon Color Trend tusz do rzęs

Kiedyś to był jedyny tusz, który mnie nie uczulał i kochałam go za to. Wróciłam do niego po latach i powiem Wam, że szału nie ma. Delikatnie wydłużał rzęsy, natomiast nie robił nic więcej. Jeśli macie grube rzęsy i potrzebujecie jedynie lekkiego wydłużenia - ten tusz może się u Was sprawdzić.




Próbki, jakie zużyłam to:

#Resibo  serum normalizujące kontrola sebum+ niedoskonałości

#Resibo krem ratunkowy sos

#Resibo specjalistyczny balsam wyszczuplający

#GlamGlow  Nawilżający krem

 


Tak wygląda moje denko września. Jak widzicie znaleźli się tutaj ulubieńcy, kilka przeciętniaków i jeden bubel. Liczę na to, że w kolejnych miesiącach moje zużycia będą większe, bo chciałabym jak najwięcej produktów wykończyć do  następnego roku.

 

Standardowo dajcie znać, czy używałyście któregoś z kosmetyków oraz jak się u Was sprawdził. Chętnie dowiem się również, jak tam Wasze wrześniowe zużycia?


ZOBACZ TAKŻE:

 

 

 

 




21 komentarzy:

  1. Świetne zużycia, miałam te plasterki na nos Korean Energy, dobrze się u mnie sprawdziły. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Niczego nie miałam, ale ostatnio coraz bardziej kuszą mnie kosmetyki Caudalie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tym razem, nie znam żadnego z prezentowanych kosmetyków. 😊

    OdpowiedzUsuń
  4. Spore to denko :) Koniecznie musze spróbowac ten krem z mocznikiem ziaji. Żel isany woda kokosowa aktualnie jest w moim użyciu :D O tym podkładzie Jandy słyszałam różne opinie i chcę go keidyś wypróbować na sobie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musisz koniecznie bo wypróbować bo jest najlepszy ;) lubisz zapach tej Isany? ;)

      Usuń
  5. nie używałam nic z tych rzeczy, ale dobrze, że trafił Ci się tylko jeden bubel ;)
    Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tym razem całkiem dobrze trafiłam na kosmetyki na moje szczęście;)

      Usuń
  6. Nie znam żadnego z tych kosmetyków 😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że to ze względu, że nie są one zbyt popularne ;)

      Usuń
  7. Uwielbiam ten balsam antycellulitowy z Soraya, chociaż ja miałam taki pomarańczowy, niebieskiego jeszcze nie. I ten cudowny zapach...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem lepsze są te od Eveline ale ten Soraya ma bardzo ładny zapach ;)

      Usuń
  8. Coś nawet znam z Twojego denka - żel isana z tego co pamiętam był mało kokosowy, liczyłam na świeżą woń jak w wodzie kokosowej od Fa (w sensie żelu o tym zapachu :D). Tu był jednak czuć było mocno mango za którym nie przepadam, bo właśnie aż mdli :P Miałam tez płatki na nos u mnie nic nie zrobiły. No i deo Rexona (sure) był mocno mdlący fakt, jak większość deo tej marki dla mnie. Widzę, że tym razem o dziwo się zgadzamy :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kokosa to ja zupełnie nie wyczuwałam w tym żelu 🙈 muszę chyba wypróbować te Fa o którym mówisz bo przyznam, że jakoś nie sięgam po ich żele a ciekawi mnie ten zapach ;)

      Usuń
  9. Niczego z Twojego denka nie miałam, ale uwielbiam te plasterki na nos, więc chetnie bym je wypróbowała :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli lubisz takie plastry to myślę, że by ci przypadły do gustu ;)

      Usuń
  10. Ten żel-krem Origins u mnie również szału nie zrobił - latem był ok, ale nic poza tym ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tym bardziej nie rozumiem tych wszystkich zachwytów nad tym produktem ;)

      Usuń