czwartek, 8 lutego 2018

ULUBIEŃCU STYCZNIA!

Miałam cichą nadzieję, że rok 2018 będzie rokiem wolniej płynącego czasu, jednak styczeń totalnie pozbawił mnie wszelkich złudzeń. Pierwszy miesiąc tego roku minął jak z bicza strzelił. Nim się obejrzałam - przywitał mnie luty, dlatego też czas najwyższy na ulubieńców minionego miesiąca. Pojawią się zarówno kosmetyczne hity, jak i kilka propozycji muzycznych ulubieńców. Zaczynamy!


Styczeń nie był łaskawy dla mojej cery, dlatego też ciężko było mi znaleźć jakiś podkład, który będzie wyglądał dobrze. I tu po raz kolejny z pomocą przyszedł ESTEE LAUDER DOUBLE WEAR. Rewelacyjnie radził sobie z moją kapryśną skórą. Zakrywał wszelkie niedoskonałości, nie robił efektu maski. Nie ścierał się i - co najważniejsze - wyglądał dobrze przez cały dzień.

Pod koniec miesiąca dorwałam do przetestowania tusz do rzęs LOVELY  CURLING PUMP UP. I sama na własnych rzęsach przekonałam się, jaki jest powód, że tak wiele dziewczyn ją poleca. Posiada silikonową, lekko wygiętą szczoteczkę, która ładnie rozczesuje rzęsy i lekko je podkręca. Ma intensywny czarny kolor, nie kruszy się, nie odbija i - co najważniejsze - od razu po otwarciu jest idealna. Bardzo dobry kosmetyk za około 12 zł.

W styczniu polubiłam się również z dwoma produktami do ust. Żaden z nich nie jest dla mnie nowością, bo miałam już okazję ich używać dużo wcześniej. Ale skoro namiętnie używałam ich w styczniu, to musiałam o nich wspomnieć. Okres zimowy nie jest zbyt łaskawy dla moich ust dlatego głównie stawiam na pomadki nawilżające i błyszczyki. I tutaj mam właśnie błyszczyk do ust BELL SHINY LIQUID LIPS , który długo się utrzymuje na ustach, nie jest zbyt lepiący i dodaje dziewczęcego uroku całemu makijażowi. Kolor, który posiadam, to 01 Peach Melba, czyli róż z domieszką brzoskwini - idealny kolor na co dzień. Kiedy miałam ochotę na coś matowego - najczęściej była to pomadka WIBO MILLION DOLLAR LIPS NR.5. Piękny kolor nude z domieszką różu, który w naturalny sposób podkreśla usta. Sama pomadka dobrze zastyga na ustach i utrzymuje się kilka godzin.

Z pielęgnacji znalazły się tu tylko 2 produkty. ELIZABETH GARDEN GREEN TEA REFRESHING BODY LOTION to lekki krem do ciała w formie delikatnego musu o pięknym zapachu zielonej herbaty. Dobrze radził sobie z nawilżeniem, szybko się wchłania i nie pozostawiał lepkiej warstwy. Atutem również tego produktu jest zapach, który utrzymuje się na skórze.

MASKA KOKOS I GLINKA DO WŁOSÓW NISKOPOROWATYCH ANWEN to świetny produkt do włosów. Nie trafiłam do końca z tą porowatością, ale mimo to maska nawilża włosy, jednocześnie ich nie obciążając. Już podczas nadkładania czuć, że włosy są miększe i delikatniejsze w dotyku. Zapach maski jest nieoczywisty – świeży i orzeźwiający. Trzeba wspomnieć również, że maska jest wystarczająco gęsta, dzięki czemu nie spływa z włosów.

Miało być również muzycznie, więc na dole znajdziecie dwa linki do piosenek, które w styczniu wpadły na tyle w moje ucho, że słuchałam ich na okrągło.

Calum Scott - You Are The Reason 





To już wszyscy moi ulubieńcy stycznia. Jak zawsze jestem bardzo ciekawa, co skradło Wasze serce w minionym miesiącu. Będzie mi bardzo miło, jeśli podzielicie się swoimi ulubieńcami w komentarzach ! ;)

2 komentarze:

  1. Z Twoich ulubieńców znam jedynie tusz i bardzo go lubię! Muszę do niego wrócić, bo jest super - zwłaszcza za taką cenę :) Maska Anwen bardzo mnie kusi i właśnie mimo tego, że nie jest dla porowatości moich włosów to kokos i glinka brzmi mega kusząco :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciągle się dziwie dlaczego tak późno odkryłam ten tusz ;) A maskę Anwen serdecznie polecam wypróbować ;)

      Usuń