Miałam cichą nadzieję, że rok 2018 będzie rokiem wolniej
płynącego czasu, jednak styczeń totalnie pozbawił mnie wszelkich złudzeń.
Pierwszy miesiąc tego roku minął jak z bicza strzelił. Nim się obejrzałam -
przywitał mnie luty, dlatego też czas najwyższy na ulubieńców minionego
miesiąca. Pojawią się zarówno kosmetyczne hity, jak i kilka propozycji
muzycznych ulubieńców. Zaczynamy!
Styczeń nie był łaskawy dla mojej cery, dlatego też ciężko
było mi znaleźć jakiś podkład, który będzie wyglądał dobrze. I tu po raz
kolejny z pomocą przyszedł ESTEE LAUDER DOUBLE WEAR. Rewelacyjnie radził sobie
z moją kapryśną skórą. Zakrywał wszelkie niedoskonałości, nie robił efektu
maski. Nie ścierał się i - co najważniejsze - wyglądał dobrze przez cały dzień.
Pod koniec miesiąca dorwałam do przetestowania tusz do rzęs
LOVELY CURLING PUMP UP. I sama na
własnych rzęsach przekonałam się, jaki jest powód, że tak wiele dziewczyn ją
poleca. Posiada silikonową, lekko wygiętą szczoteczkę, która ładnie rozczesuje
rzęsy i lekko je podkręca. Ma intensywny czarny kolor, nie kruszy się, nie odbija
i - co najważniejsze - od razu po otwarciu jest idealna. Bardzo dobry kosmetyk
za około 12 zł.
W styczniu polubiłam się również z dwoma produktami do ust.
Żaden z nich nie jest dla mnie nowością, bo miałam już okazję ich używać dużo
wcześniej. Ale skoro namiętnie używałam ich w styczniu, to musiałam o nich
wspomnieć. Okres zimowy nie jest zbyt łaskawy dla moich ust dlatego głównie
stawiam na pomadki nawilżające i błyszczyki. I tutaj mam właśnie błyszczyk do
ust BELL SHINY LIQUID LIPS , który długo się utrzymuje na ustach, nie jest zbyt
lepiący i dodaje dziewczęcego uroku całemu makijażowi. Kolor, który posiadam,
to 01 Peach Melba, czyli róż z domieszką brzoskwini - idealny kolor na co
dzień. Kiedy miałam ochotę na coś matowego - najczęściej była to pomadka WIBO
MILLION DOLLAR LIPS NR.5. Piękny kolor nude z domieszką różu, który w naturalny
sposób podkreśla usta. Sama pomadka dobrze zastyga na ustach i utrzymuje się
kilka godzin.
Z pielęgnacji znalazły się tu tylko 2 produkty. ELIZABETH
GARDEN GREEN TEA REFRESHING BODY LOTION to lekki krem do ciała w formie
delikatnego musu o pięknym zapachu zielonej herbaty. Dobrze radził sobie z
nawilżeniem, szybko się wchłania i nie pozostawiał lepkiej warstwy. Atutem
również tego produktu jest zapach, który utrzymuje się na skórze.
MASKA KOKOS I GLINKA DO WŁOSÓW NISKOPOROWATYCH ANWEN to
świetny produkt do włosów. Nie trafiłam do końca z tą porowatością, ale mimo to
maska nawilża włosy, jednocześnie ich nie obciążając. Już podczas nadkładania
czuć, że włosy są miększe i delikatniejsze w dotyku. Zapach maski jest
nieoczywisty – świeży i orzeźwiający. Trzeba wspomnieć również, że maska jest
wystarczająco gęsta, dzięki czemu nie spływa z włosów.
Miało być również muzycznie, więc na dole znajdziecie dwa
linki do piosenek, które w styczniu wpadły na tyle w moje ucho, że słuchałam
ich na okrągło.
Calum Scott - You Are The Reason
To już wszyscy moi ulubieńcy stycznia. Jak zawsze jestem
bardzo ciekawa, co skradło Wasze serce w minionym miesiącu. Będzie mi bardzo
miło, jeśli podzielicie się swoimi ulubieńcami w komentarzach ! ;)
Z Twoich ulubieńców znam jedynie tusz i bardzo go lubię! Muszę do niego wrócić, bo jest super - zwłaszcza za taką cenę :) Maska Anwen bardzo mnie kusi i właśnie mimo tego, że nie jest dla porowatości moich włosów to kokos i glinka brzmi mega kusząco :D
OdpowiedzUsuńCiągle się dziwie dlaczego tak późno odkryłam ten tusz ;) A maskę Anwen serdecznie polecam wypróbować ;)
Usuń