środa, 18 kwietnia 2018

ZUŻYCIA KOSMETYCZNE OSTATNICH TYGODNI #14

Dzisiaj przychodzę do Was z kolejnym wpisem z serii „zużycia kosmetyczne”, w którym jak zwykle powiem Wam szczerze, jakie kosmetyki  polubiłam, a do których już  nie wrócę. Jeśli jesteście ciekawe, ile tym razem produktów zdenkowałam - zapraszam do dalszej części wpisu.


Zacznę od produktu do pielęgnacji włosów, a mianowicie SZAMPON DO WŁOSÓW L’OREAL ELVIVE  Arginine Resist x3, szampon wzmacniający do włosów osłabionych i z tendencją do wypadania. Bardzo ładnie pachnie, ma wygodne opakowanie. Posiada gęstą, perłową konsystencję, bardzo dobrze się pieni i jest wydajny. Nie plącze włosów. Dość dobrze myje i oczyszcza skórę głowy oraz włosy.

W kwestii pielęgnacji ciała mam dwa balsamy. A w sumie balsam i masło do ciała. ELIZABETH ARDEN, GREEN TEA BODY LOTION to lekki, odświeżający lotion, który dobrze nawilżał ciało, a zapach utrzymywał  się na nim dłuższą chwilę . SANCTUARY SPA MASŁO DO CIAŁA  to produkt mocno perfumowany o całkiem specyficznym zapachu. Nie jest to zapach, który lubi się od pierwszego powąchania, ale idzie się przyzwyczaić. Same masło jest mocno nawilżające i bardzo wydajne. 

ŻELE IMPERIAL LEATHER  to produkty do których wracam dość często. Lubię je za to, że dobrze się pienią, ładnie pachną i nie przesuszają skóry.
W kwestii umilania kąpieli mam świetny płyn  LUXURY BATHING BATH SOAK, który samym zapachem nie porywa, ale za to robi wyśmienitą pianę.

Kremy do rąk zużywam w bardzo szybkim tempie i tym razem mam aż trzy produkty:
*BEBEAUTY S.O.S DRY SKIN REGENERUJĄCY KREM DO RĄK i muszę przyznać, że byłam nim pozytywnie  zaskoczona. Krem ma bardzo bogatą konsystencję, błyskawicznie się wchłania i od razu można wrócić do innych rzeczy, bo nie zostawia tłustego filmu na skórze. Ogromnym  plusem jest to, że faktycznie nawilża dogłębnie i skóra jest o wiele bardziej delikatna. Co więcej - efekt utrzymuje się dłużej, niż do pierwszego umycia rąk.
*CREIGHTON KREM DO RĄK MALINA I GRANAT miał bardzo przyjemny, owocowo słodki zapach, który czasem był za bardzo mdły. Nawilżenie było przyzwoite, ale chyba już do niego nie wrócę.
*OH K! KREM DO RĄK  był zdecydowanym bublem, którego nie polecam. Nie nawilżał w żadne sposób, długo się wchłaniał i był bardzo niewydajny.

Teraz przechodzimy do pielęgnacji twarzy i w tej kategorii mam trzy kosmetyki. Pierwszym z nich jest BIELENDA MULTI ESSENCE 4 W 1 MULTIWITAMINOWA ESENCJA. Produkt, który kiedyś trafił do moich ulubieńców. Pod koniec jednak lekko męczyłam ten produkt. Stosowałam po toniku, a przed nałożeniem kremu. Wylewałam niewielką ilość esencji na płatek, czasami bezpośrednio na dłonie, i delikatnie wklepywałam w skórę twarzy, szyi i dekoltu. Nie zauważyłam pielęgnacji, jak krem, ani oczyszczania, jak mleczko. Co do tonizowania to dobrze sprawdzał się w tej roli. Esencja dawała jakąś taką energię przed zastosowaniem kremu. Szybko się wchłania i nie daje uczucia lepkości.Kolejnym produktem od marki BIELENDA  jest SUPER POWER MEZO SERUM  z kwasem hialuronowym, które się średnio u mnie sprawdziło. Nie dawało żadnych większych efektów, co sprawiło, że nie wrócę do tego produktu.
HOLIKA HOLIKA  RYŻOWA PIANKA OCZYSZCZAJĄCA, bardzo dobrze radziła sobie z oczyszczaniem twarzy. Miała również rozjaśniać cerę, natomiast tego rozjaśnienia nie zauważyłam. Była mega wydajna i wystarczyła mi na ponad pół roku.

PRETTY NOSE PORE STRIPS to plasterki oczyszczające pory, który były bardzo słabiutkie.  Nie radziły sobie z oczyszczaniem porów. Robiły to zbyt delikatnie. Znam zdecydowanie lepsze produkty tego typu.  

Zużywanie maseczek w tym miesiącu nie szło mi zbyt dobrze. Tylko 6 sztuk ale przyznam, że każda spełniała swoją rolę i z chęcią do każdej z nich wrócę.
Garnier, Skin Active, Radiance, Juicy Mask (Dodająca blasku maseczka z ekstraktem z cytryny do skóry matowej z nieregularnościami) Maseczka ma delikatny cytrynowy zapach. Skóra po jej użyciu staje się świeża, promienna, miękka, odświeżona i rozjaśniona.
Ziaja, Antyoksydacja, Maseczka na twarz i szyję na noc aktywnie wygładzająca 'Jagody acai'. Ma kremową konsystencję, co ułatwia aplikację. Nie spływa z twarzy, a moja skóra ją wręcz wypija. Skóra jest po niej miękka i wygładzona. Saszetka starcza na raz. Jest to tania odżywiająca maska do twarzy, ale producenta trochę poniosło z marketingiem.
Bielenda, Carbo Detox, Oczyszczająca maska węglowa do cery mieszanej i tłustej  w delikatny sposób zwęża pory  i odświeża. Niestety jej zmywanie to jakiś koszmar. Dodatkowo brudzi wszystko podczas próby zmywania.
PS… Odżywcza maska z pistacją  odżywiła skórę, zapach był przyjemny, a konsystencja kremowa, dzięki czemu z łatwością się ją aplikowało.
MEG PM MASK to maska w płachcie, która miała nawilżyć i odżywić cerę. Rzeczywiście skóra była nawilżona i lekko odżywiona. Maska była dobrze nasączona płynem, ale nic nie spływało i również dobrze przylegała do twarzy.
Ziaja, Oczyszczanie - Liście Manuka, Żel myjący normalizujący na dzień / na noc
U mnie  sprawdzał się bardzo dobrze, dokładnie mył buzię, nie podrażniał jej, a twarz po wszystkim była przyjemnie nawilżona oraz miękka. Z chęcią zakupię pełnowymiarowe opakowanie.


Mam również dwa produkty z kolorówki i z żalem żegnam moją ulubioną pomadkę BOURJOIS ROUGE EDITION VELVET w odcieniu don’t pink of it. Dla mnie rewelacyjna matowa pomadka w neutralnym kolorze, który pięknie podkreśla kolor ust. Nie przesuszała ust i była bardzo komfortowa w noszeniu - nie było czuć jej na ustach.
CATRICE PURE SHINE to wykręcana pomadka, która nawilżała, a jednocześnie dawała kolor i lekko iskrzyła na ustach. Ciekawa odskocznia od matowych pomadek. Był to jednocześnie balsam do ust i błyszczyk w jednym.




Znacie przedstawione przeze mnie kosmetyki? A może znajduje się wśród nich jakiś Wasz ulubieniec?

2 komentarze:

  1. Niewiele stąd znam, ale za to trzeba przyznać, że nieźle Ci poszło =)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To akurat prawda ;) ostatnio idę jak burza ze zużywaniem kosmetyków ;)

      Usuń