#Body club, perełki do kąpieli - w
opakowaniu znajduje się siedem perełek które po wrzuceniu do wody stopniowo się
rozpuszczają, a ze środka wypływa oliwka. Skóra po takiej kąpieli jest
delikatnie natłuszczona, więc jeżeli
ktoś ma suchą skórę, to takie perełki są dobrą opcją do kąpieli.
#Luxury bathing, bath crystals – kryształki
do kąpieli, które nie robiły nic poza nadaniem zapachu. Ale tutaj ogromne
rozczarowanie, bo pachniały okropnie i mocno chemicznie.
#Twoja apteka, Krem do rąk z aloesem -
dobrze nawilżał, pięknie pachniał, a opakowanie było bardzo poręczne i mieściło
się w każdej torebce. Żałuję tylko, że ten krem jest nie do kupienia, bo z
pewnością bym do niego wróciła.
#Dr. Paw Paw uniwersalny balsam - produkt
uniwersalny, dla mnie jednak był idealny do nawilżania ust. Usta były nawilżone
przez dobre kilka godzin, zmiękczone, a jednocześnie balsam łagodził
podrażnienia.
#Bath&Body Works antybakteryjny żel do rąk – całkiem fajny
żel, chociaż spodziewałam się czegoś lepszego. Zapach był przyjemny, jednak
dłonie po użyciu tego żelu w moim przypadku lekko były lepkie.
# Bell, Shiny Liquid Gloss - mój faworyt
wśród błyszczyków. Uwielbiałam go za kolor, jaki nadawał ustom, jak również był
dopełnieniem makijażu i nadawał świeżości. Trwałość na duży plus, brak lepkości
i jak na błyszczyk miał dobre nawilżenie.
#Gąbeczka Blend it - równomiernie
rozprowadzała podkład, pochłania minimalną ilość produktu, jest przyjemna w
kontakcie ze skórą, bardzo dobrze wyprofilowana - precyzyjnie dociera do
zagłębień w okolicach noska czy strefy pod oczami. Jedyna wada, jaką widzę, to
problem z jej doczyszczenie. Jej mycie nie idzie tak gładko jak np. beauty
blendera.
#dr. Botanicals morocana rose superfood
facial oil - lekki olejek, który pod palcami miał zdecydowanie lżejszą
konsystencję niż typowe olejki. Pięknie pachniał różą i dobrze nawilżał skórę,
chociaż myślę, że do mocno przesuszonej skóry mógłby się nie sprawdzić.
#NAOBAY EQUILIBRA GEL TO MILK - żel średnio
radził sobie z oczyszczaniem mojej skóry, natomiast pozostawiał ją gładka i
nawilżoną. Zapach neutralny - nie drażni oczu ani nosa. Trzeba wspomnieć, że
kosmetyk jest w 100 % naturalny.
# SANCTUARY SPA body lotion -balsam pachnie
długo i intensywnie, szybko się wchłania, nie pozostawia tłustej warstwy.
#SANCTUARY SPA WET SKIN MOISTURE MIRACAL -
produkt, którego powinno używać się na mokrą skórę tuż po prysznicu. W moim
przypadku używałam go jak zwykłego balsamu. Był lżejszą formułą body lotionu, o
którym pisałam wyżej. Jakiejś znacznej
różnicy między tymi produktami nie widziałam.
#NATURAL EXTRACTS BODY BUTTER - to kolejne
masło do ciała tej marki i przyznam, że polubiłam się z tymi produktami. Daje
dobre nawilżenie skórze, szybko się wchłania, przyjemnie pachnie, a jego
konsystencja jest lekka.
#IMPERIAL LEATHER FOAMBURST, LUXURIOUS BODY
WASH – mus, który w kontakcie ze skórą zmienia się w piankę i bardzo przyjemnie
się tego używa. Zapach był dla mnie mdły, ale sama formuła produktu bardzo do
mnie przemawia. Z pewnością wypróbuje inne wersje zapachowe tej pianki.
#NIVEA ANTI-PERSPIRANT STRESS PROTECT
- bardzo lubię zapach tego
antyperspitantu, natomiast ochrona była słaba.
#VITALIZING NUTRITION HAIR PACK – zwlekałam
z użyciem tego czepka i aż się dziwię, bo działanie było rewelacyjne. U nasady
czuć było odświeżenie podczas aplikacji.
Włosy po użyciu tego czepka były lśniące, sypkie i bardzo dobrze się
układały. Dla mnie bomba!
#ZIAJA SZAMPON WYGŁADZAJĄCY – włosy po
użyciu tego szamponu zdecydowanie były wygładzone. Do codziennego użycia może
ten szampon by się nie sprawdził, bo mógłby obciążyć lub przestać działać, ale
do umycia włosów raz w tygodniu jak najbardziej polecam.
#CHARCOAL PEEL OFF FACE MASK –
oczyszczająca maska do twarzy z czarnym węglem to produkt, który znalazłam w
jednym z Glossyboxów i chętnie do tej maski wrócę. Bardzo fajnie radziła sobie
z oczyszczeniem skóry na nosie i policzkach.
#BIELENDA MAGIC BRONCE CHUSTECZKA OPALAJĄCA
– szybka forma aplikacji i ładny odcień opalenizny bez efektu pomarańczy. Do
poprawienia kolorytu skóry na twarzy jak najbardziej polecam.
# PS… HYDRO GEL MASK WITH HYALURONIC ACID -
żelowa maska, która kompletnie się nie sprawdziła. Maska zupełnie nie trzymała
się na twarzy i ciągle zjeżdżała, a działanie było niewidoczne.
# PS.. CALMING HEAT THERAPY APRICOT MASK –
lekko rozgrzewająca maska, która sprawiła, że skóra była nawilżona i gładsza w
dotyku.
20 pustych opakowań leci do śmieci, co mnie
bardzo cieszy, a ja w dalszym ciągu systematycznie będę zużywać resztę
kosmetyków, które zalegają w mojej łazience.
A jak Twoje zużycia w maju? Jestem również
ciekawa Waszych doświadczeń z tymi produktami -
koniecznie dajcie w komentarzach, czy
znacie przedstawione kosmetyki 😉
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz