środa, 30 maja 2018

Denko! #15

Witam Was w środę! Dziś przygotowałam kolejną porcję produktów, które ostatnimi czasy udało mi się zużyć, czyli typowy "projekt denko". Znajdziecie tu kilka mini recenzji, więc jeśli jesteście ciekawe, to zapraszam dalej.


#Body club, perełki do kąpieli - w opakowaniu znajduje się siedem perełek które po wrzuceniu do wody stopniowo się rozpuszczają, a ze środka wypływa oliwka. Skóra po takiej kąpieli jest delikatnie natłuszczona, więc  jeżeli ktoś ma suchą skórę, to takie perełki są dobrą opcją do kąpieli.
#Luxury bathing, bath crystals – kryształki do kąpieli, które nie robiły nic poza nadaniem zapachu. Ale tutaj ogromne rozczarowanie, bo pachniały okropnie i mocno chemicznie.

#Twoja apteka, Krem do rąk z aloesem - dobrze nawilżał, pięknie pachniał, a opakowanie było bardzo poręczne i mieściło się w każdej torebce. Żałuję tylko, że ten krem jest nie do kupienia, bo z pewnością bym do niego wróciła.
#Dr. Paw Paw uniwersalny balsam - produkt uniwersalny, dla mnie jednak był idealny do nawilżania ust. Usta były nawilżone przez dobre kilka godzin, zmiękczone, a jednocześnie balsam łagodził podrażnienia.
#Bath&Body Works  antybakteryjny żel do rąk – całkiem fajny żel, chociaż spodziewałam się czegoś lepszego. Zapach był przyjemny, jednak dłonie po użyciu tego żelu w moim przypadku lekko były lepkie.

# Bell, Shiny Liquid Gloss - mój faworyt wśród błyszczyków. Uwielbiałam go za kolor, jaki nadawał ustom, jak również był dopełnieniem makijażu i nadawał świeżości. Trwałość na duży plus, brak lepkości i jak na błyszczyk miał dobre nawilżenie.
#Gąbeczka Blend it - równomiernie rozprowadzała podkład, pochłania minimalną ilość produktu, jest przyjemna w kontakcie ze skórą, bardzo dobrze wyprofilowana - precyzyjnie dociera do zagłębień w okolicach noska czy strefy pod oczami. Jedyna wada, jaką widzę, to problem z jej doczyszczenie. Jej mycie nie idzie tak gładko jak np. beauty blendera.

#dr. Botanicals morocana rose superfood facial oil - lekki olejek, który pod palcami miał zdecydowanie lżejszą konsystencję niż typowe olejki. Pięknie pachniał różą i dobrze nawilżał skórę, chociaż myślę, że do mocno przesuszonej skóry mógłby się nie sprawdzić.
#NAOBAY EQUILIBRA GEL TO MILK - żel średnio radził sobie z oczyszczaniem mojej skóry, natomiast pozostawiał ją gładka i nawilżoną. Zapach neutralny - nie drażni oczu ani nosa. Trzeba wspomnieć, że kosmetyk jest w 100 % naturalny.

# SANCTUARY SPA body lotion -balsam pachnie długo i intensywnie, szybko się wchłania, nie pozostawia tłustej warstwy.

#SANCTUARY SPA WET SKIN MOISTURE MIRACAL - produkt, którego powinno używać się na mokrą skórę tuż po prysznicu. W moim przypadku używałam go jak zwykłego balsamu. Był lżejszą formułą body lotionu, o którym pisałam wyżej. Jakiejś znacznej  różnicy między tymi produktami nie widziałam.

#NATURAL EXTRACTS BODY BUTTER - to kolejne masło do ciała tej marki i przyznam, że polubiłam się z tymi produktami. Daje dobre nawilżenie skórze, szybko się wchłania, przyjemnie pachnie, a jego konsystencja jest lekka.

#IMPERIAL LEATHER FOAMBURST, LUXURIOUS BODY WASH – mus, który w kontakcie ze skórą zmienia się w piankę i bardzo przyjemnie się tego używa. Zapach był dla mnie mdły, ale sama formuła produktu bardzo do mnie przemawia. Z pewnością wypróbuje inne wersje zapachowe tej pianki.

#NIVEA ANTI-PERSPIRANT STRESS PROTECT -  bardzo lubię zapach tego antyperspitantu, natomiast ochrona była słaba.

#VITALIZING NUTRITION HAIR PACK – zwlekałam z użyciem tego czepka i aż się dziwię, bo działanie było rewelacyjne. U nasady czuć było odświeżenie podczas aplikacji.  Włosy po użyciu tego czepka były lśniące, sypkie i bardzo dobrze się układały. Dla mnie bomba!

#ZIAJA SZAMPON WYGŁADZAJĄCY – włosy po użyciu tego szamponu zdecydowanie były wygładzone. Do codziennego użycia może ten szampon by się nie sprawdził, bo mógłby obciążyć lub przestać działać, ale do umycia włosów raz w tygodniu jak najbardziej polecam.

#CHARCOAL PEEL OFF FACE MASK – oczyszczająca maska do twarzy z czarnym węglem to produkt, który znalazłam w jednym z Glossyboxów i chętnie do tej maski wrócę. Bardzo fajnie radziła sobie z oczyszczeniem skóry na nosie i policzkach.

#BIELENDA MAGIC BRONCE CHUSTECZKA OPALAJĄCA – szybka forma aplikacji i ładny odcień opalenizny bez efektu pomarańczy. Do poprawienia kolorytu skóry na twarzy jak najbardziej polecam.

# PS… HYDRO GEL MASK WITH HYALURONIC ACID - żelowa maska, która kompletnie się nie sprawdziła. Maska zupełnie nie trzymała się na twarzy i ciągle zjeżdżała, a działanie było niewidoczne.

# PS.. CALMING HEAT THERAPY APRICOT MASK – lekko rozgrzewająca maska, która sprawiła, że skóra była nawilżona i gładsza w dotyku.

20 pustych opakowań leci do śmieci, co mnie bardzo cieszy, a ja w dalszym ciągu systematycznie będę zużywać resztę kosmetyków, które zalegają w mojej łazience.

A jak Twoje zużycia w maju? Jestem również ciekawa Waszych doświadczeń z tymi produktami -
koniecznie dajcie w komentarzach, czy znacie przedstawione kosmetyki 😉


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz