Wrześniowa zawartość pudełeczka to aż 5 pełnowymiarowych
produktów i jedna wersja podróżna. Więc nie ukrywam, że pod tym względem bardzo
lubię subskrypcję GLOSSYBOX.
Przechodząc jednak do rzeczy - zacznę od maseczki BEAUTYPRO
Detoxifying Bubbling Mask with Activated Charocoal. To bąbelkowa maseczka z
węglem drzewnym i ekstraktami z limonki, cytryny, jabłka, pomarańczy i
grejfruta, czyli mix połączeń, który dawał bardzo przyjemny cytrusowy zapach
podczas aplikacji. Nie tylko zapach był przyjemny, ale samo działanie można
zaliczyć do udanych. Maseczka oczyszczała skórę, pory oraz redukowała wydzielanie
sebum.
Kolejną ciekawą propozycją był mini scrub do twarzy DAILY
CONCEPTS. Szmatka, bo tak bym ją nazwała, powstała przy użyciu soi i naturalnej
bawełnianej warstwy bazowej. Ta mała szmatka
to idealny przyrząd, który nawet przy nałożeniu zwykłego żelu do mycia
twarzy zarówno oczyszcza, jak i peelinguje twarz. Lubię takie uniwersalne
rzeczy 2 w 1.
Marka BANG BEAUTY tym razem uraczyła nas pomadą do brwi.
Produkt zamknięty jest w szklanym słoiczku, a w opakowaniu znalazł się również
mały pędzelek, którego osobiście nie używałam. Pomada ma ładny odcień, który
nie wpada w rude tony. Lekko kremowa, lekko tępa konsystencja, dzięki której
całkiem przyjemnie sunie po brwiach.
KARL LAGERFELD MODELCO Lip Liner, czyli nic innego jak
kredka do ust w ładnym odcieniu brudnego różu. I to tyle, jeśli chodzi o
zachwyty. Kredka nie zrobiła na mnie dobrego wrażenia, bo pomimo, iż jest
bardzo kremowa, to podczas noszenia na ustach kredka rozjeżdża się poza kontur
ust, co nie wygląda zbyt estetycznie.
Następnym nieudanym kosmetykiem jest SCALP DETOX GROW
GORGEOUS. Nie jestem zbyt mocną fanką peelingów do skóry głowy. Moja ciekawość
jednak kazała mi go wypróbować. Bardzo mocno perfumowany produkt, który ma zbyt
drobne ziarenka peelingujące, które przy moich grubych włosach nie docierają
zbyt dokładnie do skóry głowy. Zapach jest na tyle intensywny i nie w moim
guście, że nie jestem w stanie go używać i dlatego produkt leci w inne ręce.
Jako ostatnie w pudełku znalazły się antybakteryjne
chusteczki WET ONES. Co tu dużo mówić – spełniają funkcję, a do tego
rewelacyjnie pachną.
To tyle, jeśli chodzi o zawartość wrześniowego Glossyboxa,
ale chciałabym pokazać również październikową odsłonę, która dla odmiany ma 4
pełnowymiarowe produkty i tylko jedną wersję mini.
Na pierwszy ogień idzie pomadka ILLAMASQUA Antimatter Lipstick w odcieniu Energy. Początkowo byłam przerażona tym odcieniem fioletu,
natomiast gdy tylko nałożyłam ją na usta poczułam „miętę” 😉.
Bardzo możliwe, że się polubimy.
TRANSPARENTNY PUDER
OD LUNA BY LUNA COSMETICS to
bezzapachowy, mocno zmielony puder, który nie zrobił na mnie pozytywnego
wrażenia. Niestety mocno bieli skórę, wygląda się w nim jak duch. Będę go
jeszcze testować, ale nie widzę tutaj miłości.
W pięknym kompaktowym opakowaniu znalazł się SET&
REFLECT FINISHING KIT marki MUA MAKEUP ACADEMY. Produkt, który zawiera
transparentny puder w kamieniu oraz bardzo ładny rozświetlacz. Ciekawie się
prezentuje ten kosmetyk, więc tym bardziej
nie mogę się doczekać, kiedy go użyję.
Z kolorówki mamy również paletkę cieni SLEEK MAKEUP
EYESHADOW PALETTE- OH SO SPECIAL. W
opakowaniu znajdziemy aż 12 cieni o wykończeniu matowym, jak i błyszczącym.
Ostatni produkt to takie 3 w 1 – maska, krem nawilżający i
podkład w jednym marki THISWORKS. Ma być to kosmetyk rewitalizujący, który usuwać ma objawy
zmęczenia, zwiększyć nawilżenie i przygotować skórę do idealnego makijażu.
I to wszystko na dzisiaj. Osobiście jestem zadowolona z
zawartości GLOSSYBOKSÓW. Chociaż czasem narzekam na to, co tam znajdę, to mimo
wszystko znaleźć tu mogę sporo ciekawych kosmetyków. A jak Wam podoba się
zawartość pudełeczek?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz