czwartek, 6 grudnia 2018

BLOGMAS #6/ ROZCZAROWANIA KOSMETYCZNE OSTATNICH TYGODNI


Dzisiaj witam Was w kolejnym dniu Blogmasa, w którym dla odskoczni - zamiast świątecznych propozycji - pokażę Wam kosmetyczne rozczarowania ostatnich tygodni. I zanim się z nimi pożegnam lub wykorzystam w zupełnie inny sposób, opowiem Wam, dlaczego czuję się zawiedziona. Ciekawe? Zapraszam do dalszej części wpisu.



W dalszym ciągu jestem na etapie poszukiwania idealnego kremu na co dzień z efektem rozjaśnienia. Przyszedł czas na Avon, Nutra Effects, Radiance Day Cream, bo o tym kremie mowa. Krem miał rozświetlać i nawilżać, a jednocześnie wyrównywać koloryt skóry. I co do tych właściwości nie mam zastrzeżeń, bo krem rzeczywiście ładnie rozświetlał cerę, był lekki, a jednocześnie nawilżający i idealnie nadawał się pod makijaż. Co więc się stało, że krem mnie rozczarował? Już daję Wam odpowiedź – zapchał mnie strasznie! Nie mam większych problemów ze skórą, ale ten krem sprawił, że na mojej twarzy pojawiło się sporo niedoskonałości. Szkoda, bo efekt rozświetlenia, jaki daje, bardzo mi się spodobał.

Kolejnym rozczarowaniem kosmetycznym, który również mnie zapchał  jest MOISTURISING CREAM FOUNDATION GOLDEN ROSE. Ale to nie jest jedyny minus tego kosmetyku. Podkład ciężko się rozprowadza, nie najlepiej kryje, a co najgorsze jego zapach przypomina mi ocet, chociaż ciężko mi to jednoznacznie określić. Więc jak sami widzicie - nie zamierzam dawać kolejnej szansy temu kosmetykowi.

Kremów do rąk testuję ogromną ilość. Jedne są gorsze, drugie lepsze, ale ten kremu muszę zaliczyć do grupy, która kompletnie nie nadaje się do nawilżania dłoni. Dziwią mnie pozytywne opinie na jego temat, ponieważ  krem ISANA YOUNG  FLAMINGO STAR rekomendowany jest dla skóry suchej, ale mimo to kompletnie się dla niej nie nadaje. Nie daje uczucia nawilżenia i tuż po aplikacji czuję, że moje dłonie w żaden sposób nie zostały zastrzyku nawilżenia w postaci kremu. Zdecydowanie nie dał sobie rady z moją skłonną do przesuszania skórą. Jedyne zalety kosmetyku to niska cena i zapach (przypomina pudrowe cukierki), ale nie tego oczekuję od kremu do rąk.

Przez ostanie kilka miesięcy subskrybowałam pudełko BirchboxUk, w którym znalazłam właśnie ten produkt. Mowa tutaj o naturalnym żelu do mycia ciała GREENFROG BOTANIC. Nie jestem wielką fanką naturalnych kosmetyków, ponieważ kompletnie się u mnie nie sprawdzają. Żel nie posiada parabenów, SLS, ALS w składzie, nie jest też testowany na zwierzętach i jest vegański. Wszystko ładnie pięknie, ale funkcji myjących dla mnie nie spełnia. Mam wrażenie, że po użyciu żelu moja skóra nie została umyta. Jestem przyzwyczajona do pieniących się produktów, a ten zupełnie się nie pieni. Zapach również jest mocno sporny i mnie nie przypadł do gustu. Dlatego też znalazł się w tym zestawieniu kosmetycznych rozczarowań.

Ostatnim rozczarowaniem jest OLEJEK W KREMIE BIELENDA. Nie zrozumcie mnie źle, to nie jest zły produkt. Powiem nawet więcej - on dobrze nawilża, jest delikatny w konsystencji, dobrze się rozprowadza i przyjemnie pachnie. Ale to  z pewnością nie jest olejek w kremie. Dla mnie to po prostu zwykły balsam do ciała. Jednak nazwa mocno sugeruje, co powinno znaleźć się w środku, a ja po prostu poczułam się oszukana zawartością.

Koniecznie dajcie znać, jakie produkty Was rozczarowały w ostatnim czasie. A może macie jakieś doświadczenia z moimi rozczarowaniami? Jeśli tak, koniecznie dajcie znać, co o nich myślicie! 🙂



Jest mi bardzo miło, że do mnie wpadłaś i mam nadzieję, że zostaniesz na dłużej.Jeśli chcesz być na bieżąco z nowymi wpisami,zostań obserwatorem bloga i koniecznie zajrzyj na mojego instagrama @THESPECIALBEAUTY

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz