czwartek, 25 października 2018

NOWOŚCI PIELĘGNACYJNE - HAUL Z POLSKI

Dzisiaj przyszła pora na kolejny haul kosmetyczny i tym razem pokażę Wam pielęgnację. Będzie zarówno pielęgnacja twarzy, włosów  jak i ciała. Jesień to bez wątpienia pora roku, która sprzyja pielęgnacji. Więc jeśli ciekawi Was, co wylądowało nowego w mojej łazience, to koniecznie zostańcie ze mną do końca!
TWARZ:
Zacznę od tego bez czego praktycznie nigdy nie wychodzę ze sklepu. Mowa tutaj o maskach do twarzy i tym razem skusiłam się na dwie nowości od ISANA YOUNG. Maski z motywem zwierzęcym? Czemu nie! W końcu jesień to czas, kiedy z chęcią sięga się po różnego rodzaju maseczki, a te wesołe zwierzątka z pewnością będą rozweselać.

Będąc na zakupach w drogerii, w moje ręce całkiem przypadkiem trafił peeling drobnoziarnisty z olejkiem z czarnej porzeczki LIRENE. Polubiliśmy się od pierwszego użycia. Małe drobinki, które całkiem dobrze radzą sobie z usuwaniem martwego naskórka, a do tego wspaniały zapach słodko-kwaśnej porzeczki. LOREAL SUGAR SCRUB peeling rozświetlający kupiłam na promocji. Zużyłam próbkę tego kosmetyku i  spodobało mi się działanie, więc postanowiłam sięgnąć po pełnowymiarowe opakowanie.

Poszalałam w kwestii kremów do twarzy i tutaj kolejne trzy nowe produkty. O marce BANDI słyszałam naprawdę wiele pozytywnych opinii, więc krem intensywnie nawilżający na te chłodne dni będzie idealny i jestem pełna nadziei, że będzie to strzał w dziesiątkę na jesień.  Po krem na dzień Evree  z serii BLACK ROSE  sięgnęłam całkiem przypadkiem. Nie ukrywam, że jestem na etapie znalezienie czegoś dobrego do mojej skóry bo aktualnie przechodzi ona straszne wariacje. 

A jeśli chodzi  jeszcze o nawilżenie to w Naturze znalazłam nową markę, a przynajmniej nową dla mnie, jaką jest SKIN in the city. Bagaż miałam ograniczony, więc skusiłam się jedynie na krem-emulsję nawilżającą do twarzy.

WŁOSY:
Jeśli jesteście posiadaczkami włosów rozjaśnianych, to wiecie, że nie łatwo jest mieć piękne, błyszczące, nawilżone i nie wyglądające jak siano włosy. Uwielbiam testować wszelkiego rodzaju maski i odżywki i jedną z nich, którą mocno chciałam mieć, a nie jest dostępna w UK jest GARNIER FRUCTIS regenerująca maska z papają. Co prawda, nie używałam jej zbyt wiele razy, ale mam nadzieję, że coś z tego będzie.

NACOMI wypuściło również nową linię masek, odżywek i szamponów. I takim sposobem wpadła do koszyka odżywka wygładzająco- nawilżająca. Natomiast na chwilę obecną szału nie ma. Wiem, natomiast, że druga wersja tej odżywki jest mocno polecana i teraz żałuję, że wcześniej tego nie sprawdziłam i jej nie wzięłam.
CC CREAM  FRANC PROVOST mocno pewnego czasu polecały dziewczyny z kanału Marka. A, że sporo kosmetyków z ich polecenia mi się sprawdza - postanowiłam i tym razem skusić się ten  krem CC. Brzmi troszkę dziwnie, natomiast krem ładnie nabłyszcza włosy i sprawia, że wyglądają na jakby  ładniejsze 😊
Kosmetyki L’BIOTICA BIOVAX są również mocno polecane i tutaj znalazł się odżywczy oleo-krem do włosów. Nie miałam okazji jeszcze go używać i pewnie krótką chwilę będzie musiał poczekać na swoją kolej.

CIAŁO:
Bez nawilżenia ciała nie umiem się obejść. Mam obsesję na punkcie różnego rodzaju balsamów czy maseł do ciała. Ten kosmetyk chodził za mną już od dawien dawna i w końcu trafił do mojej kolekcji balsamów. HAGI OCHRONNA pomada do ciała z olejem rokitnikowym to produkt, który ma ciekawą formę aplikacji i jestem mega ciekawa, jak się sprawdzi. Jedyne, co mnie martwi, to zapach, który - nie ukrywam - nie przypadł mi zbyt mocno do gustu.
Jakiś czas temu testowałam olejek w kremie BALEA i był to mega kosmetyk. Na sklepowych półkach znalazłam coś podobnego, a przynajmniej nazwa na to wskazywała - mianowicie olejek w kremie do ciała kokosowy BIELENDA. Ja dla mnie to po prostu zwykły balsam, mleczko do ciała, które jest dobre, ale nie oczekiwałabym zbytnich rewelacji.

Pianka peelingująco-myjąca na NACOMI  o zapachu słodkiej borówki jest kosmetykiem, który pozytywnie mnie zaskoczył. Po pierwsze pięknym zapachem, a po drugie działaniem. Myślałam, że będzie to bardziej pianka, która z peelingiem nie będzie miała zbyt dużo wspólnego, a miło mnie zaskoczyła. Nie dość, że myje, to jeszcze dobrze peelinguję skórę i zostawia skórę miłą w dotyku.

Jak każda kobieta borykam się z cellulitem i może nie mam wielkich problemów, ale co nie co widnieje na moich udach. Zauważyłam, że jak stosuję różnego rodzaju kremy przeznaczone do tego, to „ skórka pomarańczowa” jest mniej widoczna. Tym razem skusiłam się na superskoncentrowane serum redukujące tkankę tłuszczową EVELINE. Na redukcję tkanki nie liczę, bo - nie ukrywajmy - bez ćwiczeń za dużo nie wskóram, natomiast ten produkt widocznie niweluje cellulit, a do tego fajnie rozgrzewa skórę .

W ostatnim denku wspominałam Wam o odżywce do włosów z serii CARBO DETOX , która świetnie się u mnie sprawdziła, więc tym razem w mojej łazience z tej serii wylądował peeling solny BIELENDY. Na nie brudzenie łazienki raczej nie liczę, ale na dobre działanie już jak najbardziej.


I to już całe moje pielęgnacyjne nowości :-) Jestem ciekawa, czy miałyście kiedykolwiek styczność z wyżej wymienionymi przeze mnie kosmetykami. Jeśli tak, to koniecznie dajcie znać, jak wrażenia!

2 komentarze:

  1. Moja cera jest też bardzo kapryśna ostatnio.. Ciekawi mnie krem evree bardzo i peeling Lirene. Maska Garniera mnie kusiła, ale koniec końców mam mieszane uczucia.. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Peeling polecam bo jest bardzo przyjemny natomiast co do maski mam bardzo mieszane uczucia i jakoś mnie nie zachwyca. Znam zdecydowanie lepsze produkty w tej kategorii.

      Usuń