Zacznę od tego bez czego praktycznie nigdy nie wychodzę ze
sklepu. Mowa tutaj o maskach do twarzy i tym razem skusiłam się na dwie nowości
od ISANA YOUNG. Maski z motywem zwierzęcym? Czemu nie! W końcu jesień to czas,
kiedy z chęcią sięga się po różnego rodzaju maseczki, a te wesołe zwierzątka z
pewnością będą rozweselać.
Będąc na zakupach w drogerii, w moje ręce całkiem
przypadkiem trafił peeling drobnoziarnisty z olejkiem z czarnej porzeczki
LIRENE. Polubiliśmy się od pierwszego użycia. Małe drobinki, które całkiem
dobrze radzą sobie z usuwaniem martwego naskórka, a do tego wspaniały zapach
słodko-kwaśnej porzeczki. LOREAL SUGAR SCRUB peeling rozświetlający kupiłam na promocji. Zużyłam próbkę tego kosmetyku i spodobało mi się działanie, więc postanowiłam sięgnąć po pełnowymiarowe opakowanie.
Poszalałam w kwestii kremów do twarzy i tutaj kolejne trzy
nowe produkty. O marce BANDI słyszałam naprawdę wiele pozytywnych opinii, więc
krem intensywnie nawilżający na te chłodne dni będzie idealny i jestem pełna
nadziei, że będzie to strzał w dziesiątkę na jesień. Po krem na dzień Evree z serii BLACK ROSE sięgnęłam całkiem przypadkiem. Nie ukrywam,
że jestem na etapie znalezienie czegoś dobrego do mojej skóry bo aktualnie
przechodzi ona straszne wariacje.
A jeśli chodzi jeszcze o nawilżenie to w Naturze znalazłam
nową markę, a przynajmniej nową dla mnie, jaką jest SKIN in the city. Bagaż
miałam ograniczony, więc skusiłam się jedynie na krem-emulsję nawilżającą do
twarzy.
WŁOSY:
Jeśli jesteście posiadaczkami włosów rozjaśnianych, to
wiecie, że nie łatwo jest mieć piękne, błyszczące, nawilżone i nie wyglądające
jak siano włosy. Uwielbiam testować wszelkiego rodzaju maski i odżywki i jedną
z nich, którą mocno chciałam mieć, a nie jest dostępna w UK jest GARNIER
FRUCTIS regenerująca maska z papają. Co prawda, nie używałam jej zbyt wiele
razy, ale mam nadzieję, że coś z tego będzie.
NACOMI wypuściło również nową linię masek, odżywek i
szamponów. I takim sposobem wpadła do koszyka odżywka wygładzająco-
nawilżająca. Natomiast na chwilę obecną szału nie ma. Wiem, natomiast, że druga
wersja tej odżywki jest mocno polecana i teraz żałuję, że wcześniej tego nie
sprawdziłam i jej nie wzięłam.
CC CREAM FRANC
PROVOST mocno pewnego czasu polecały dziewczyny z kanału Marka. A, że sporo
kosmetyków z ich polecenia mi się sprawdza - postanowiłam i tym razem skusić
się ten krem CC. Brzmi troszkę dziwnie,
natomiast krem ładnie nabłyszcza włosy i sprawia, że wyglądają na jakby ładniejsze 😊
Kosmetyki L’BIOTICA BIOVAX są również mocno polecane i tutaj
znalazł się odżywczy oleo-krem do włosów. Nie miałam okazji jeszcze go używać i
pewnie krótką chwilę będzie musiał poczekać na swoją kolej.
CIAŁO:
Bez nawilżenia ciała nie umiem się obejść. Mam obsesję na
punkcie różnego rodzaju balsamów czy maseł do ciała. Ten kosmetyk chodził za
mną już od dawien dawna i w końcu trafił do mojej kolekcji balsamów. HAGI OCHRONNA
pomada do ciała z olejem rokitnikowym to produkt, który ma ciekawą formę
aplikacji i jestem mega ciekawa, jak się sprawdzi. Jedyne, co mnie martwi, to
zapach, który - nie ukrywam - nie przypadł mi zbyt mocno do gustu.
Jakiś czas temu testowałam olejek w kremie BALEA i był to
mega kosmetyk. Na sklepowych półkach znalazłam coś podobnego, a przynajmniej
nazwa na to wskazywała - mianowicie olejek w kremie do ciała kokosowy BIELENDA.
Ja dla mnie to po prostu zwykły balsam, mleczko do ciała, które jest dobre, ale
nie oczekiwałabym zbytnich rewelacji.
Pianka peelingująco-myjąca na NACOMI o zapachu słodkiej borówki jest kosmetykiem,
który pozytywnie mnie zaskoczył. Po pierwsze pięknym zapachem, a po drugie
działaniem. Myślałam, że będzie to bardziej pianka, która z peelingiem nie
będzie miała zbyt dużo wspólnego, a miło mnie zaskoczyła. Nie dość, że myje, to
jeszcze dobrze peelinguję skórę i zostawia skórę miłą w dotyku.
Jak każda kobieta borykam się z cellulitem i może nie mam
wielkich problemów, ale co nie co widnieje na moich udach. Zauważyłam, że jak
stosuję różnego rodzaju kremy przeznaczone do tego, to „ skórka pomarańczowa”
jest mniej widoczna. Tym razem skusiłam się na superskoncentrowane serum
redukujące tkankę tłuszczową EVELINE. Na redukcję tkanki nie liczę, bo - nie
ukrywajmy - bez ćwiczeń za dużo nie wskóram, natomiast ten produkt widocznie
niweluje cellulit, a do tego fajnie rozgrzewa skórę .
W ostatnim denku wspominałam Wam o odżywce do włosów z serii
CARBO DETOX , która świetnie się u mnie sprawdziła, więc tym razem w mojej
łazience z tej serii wylądował peeling solny BIELENDY. Na nie brudzenie
łazienki raczej nie liczę, ale na dobre działanie już jak najbardziej.
I to już całe moje pielęgnacyjne nowości :-) Jestem ciekawa,
czy miałyście kiedykolwiek styczność z wyżej wymienionymi przeze mnie
kosmetykami. Jeśli tak, to koniecznie dajcie znać, jak wrażenia!
Moja cera jest też bardzo kapryśna ostatnio.. Ciekawi mnie krem evree bardzo i peeling Lirene. Maska Garniera mnie kusiła, ale koniec końców mam mieszane uczucia.. :D
OdpowiedzUsuńPeeling polecam bo jest bardzo przyjemny natomiast co do maski mam bardzo mieszane uczucia i jakoś mnie nie zachwyca. Znam zdecydowanie lepsze produkty w tej kategorii.
Usuń