Listopad nie obfitował w znajdywanie perełek kosmetycznych. Tylko kilka produktów mnie zachwyciło, o których również wspomnę, ale za to mam Wam do polecenia dużo fajnych ubrań, które nosiłam bardzo często, coś, co ułatwiało mi sprzątanie w domu i kilka innych fajnych rzeczy, więc zapraszam Was na mieszanych ulubieńców listopada.
Kosmetycznym zachwytem jest masło do ciała The Body shop o zapachu światecznych owoców . Po ostatnich nieudanych przygodach z malinowym masłem, które dostało jakiejś nowej wersji i ta konsystencja już nie była taka, jak trzeba - znalazłam to, co lubię. Gęsta, treściwa formuła, która szybko się wchłania i do tego intensywny, długo utrzymujący się zapach na ciele. Zapach ten jest naprawdę intensywny, ale taki słodki, a zarazem lekko kwaskowaty – jak dla mnie mocno zimowy, a nawet lekko świąteczny.
Drugim kosmetycznym, a zarazem ostatnim w tej kategorii ulubieńcem, jest odżywcze mus do mycia twarzy Laq. Polubiłam się z tą chmurkową, delikatną konsystencją, przyjemnym różanym zapachem i tym,że twarz po umyciu tym musem cerą w żadnym wypadku nie jest ściągnięta, a właśnie nawilżona i odżywiona. Super mi się również sprawdza ten mus w połączeniu z Lumi.
A teraz sprytnie przejdźmy do tematyki domowej, bo w tej kategorii mam najwięcej ulubieńców. Zacznę od uniwersalnej ściereczki Vileda, która jest zbawieniem przy myciu okien, czyszczeniu luster czy frontów na połysk. Nie pozostawia smug i nie trzeba używać żadnego płynu, a wszystkie powierzchnie są czyste. Jeśli jeszcze nie znacie tej ściereczki, to gorąco ją Wam polecam, bo odmieni Wasze życie... No dobra, może przesadziłam, ale sprzątanie z pewnością ułatwi.
Płyny Cocolino na mojej liście były od dawna. Mieszkając w UK nie miałam do nich dostępu, ale teraz już znajdę je w każdej Biedronce. Różową wersję o zapachu limonki i kwiatów pokochałam od pierwszego prania. Wszystko pachnie cudownie, zapach utrzymuje się długi czas i można te płyny często znaleźć na super promkach.
A skoro mamy już mrozy za oknem to musi być też kubek ciepłej herbatki. I oczywiście kubków w mojej szafce jest sporo, ale najchętniej pije z tych filiżanek z Biedronki. Mają swój urok i nawet w pochmurny dzień w takich kolorach kawa czy herbata smakuje lepiej 😊
Tak prezentuje się mój ulubieńcowy misz-masz. Dawno nie pokazywałam Wam takich mocno domowych i przyziemnych ulubieńców, więc mam nadzieję, że takie wpisy również będą cieszyć się zainteresowaniem.
Co fajnego znalazło się w Waszych ulubieńcach?
uwielbiam coccolino ;)
OdpowiedzUsuńPiękne kubki, a ten płyn do płukania uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńTeż bardzo lubię ten mus z laq. I od lat chwalę sobie ścierki vileda. Mam niebieską i ratuje mnie przy myciu okien. Nie lubię tej czynności, a dzięki tej ścierce nie jest tak źle. Aktualnie używam niebieskiego cocolino. Pachnie super i rzeczywiście długo się utrzymuje. Też kupiłam filiżankę w biedrze, tyle że w wersji różowej. Totalnie o niej zapomniałam, odkąd kupiłam szklanki z podwójnym dnem i pijam tylko w nich :D
OdpowiedzUsuńTen płyn Cocolino też bardzo lubię. Filiżanka świetna.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię taki misz masz w ulubieńcach! Masłami znowu kusisz! A ten płyn do prania muszę wypróbować, bo dużo o nim słyszałam, a sama nie miałam jeszcze :)
OdpowiedzUsuńKubeczek z sówką jest przesłodki. <3
OdpowiedzUsuńBardzo lubię masła do ciała The Body Shop, zużyłam ich już całkiem sporo :D
OdpowiedzUsuńTe filiżanki z Biedronki są świetne, najpierw kupiłam jedną, ale już następnego dnia biegłam po dwie kolejne;)
OdpowiedzUsuń